W Iraku setki tysięcy szyickich pielgrzymów ucieka z Karbali. Od rana nie cichną odgłosy wymiany ognia. Wczoraj w świętym mieście szyitów doszło do starć między bojownikami a policją. Zginęło ponad pięćdziesiąt osób, około trzystu jest rannych.

Do miasta przyjechał dziś iracki premier Nuri al-Maliki. Winą za zamieszki obarczył nielegalne gangi przestępcze związane z dawnym reżimem Saddama. Zapewnił, że miasto kontrolują dodatkowe oddziały wojsk i policji.

Tymczasem oskarżane przez część szyitów radykalne ugrupowanie Muktady Sadra zaprzeczyło, by brało udział w wydarzeniach. Według nich winne są świątynne służby porządkowe, które sprowokowały wymianę ognia.

W Karbali odbywały się uroczystości, związane z jednym z głównych szyickich świąt. Po mieście przez całą noc jeździły karetki pogotowia. Policja przez megafony nakazywała pielgrzymom opuszczenie okolic świątyń w centrum Karbali, gdzie wciąż dochodzi do starć.