"Afgańczycy czują się rozczarowani, czują się porzuceni. Są wściekli również na swoją klasę rządzącą - zwłaszcza po ucieczce prezydenta z kraju. Czują się po prostu zdradzeni, sprzedani" - powiedziała w Rozmowie w samo południe w RMF FM Jagoda Grondecka - polska dziennikarka mieszkająca w Kabulu. „Mieszkańcy relacjonują, że w wielu dystryktach kobietom zabroniono wychodzić z domu bez męskiego opiekuna, że kobiety wygnano z ich biur, z miejsc gdzie pracowały. Zabroniono im tam wracać" – mówiła.

Szczególny żal i poczucie porzucenia jest po stronie kobiet, którym przecież bardzo wiele obiecaliśmy. Prawa kobiet były jednym z naszych sztandarowych haseł, kiedy wchodziliśmy do Afganistanu - dodała rozmówczyni Pawła Balinowskiego.

Są doniesienia, że w wielu miejscach talibowie kazali sporządzać miejscowej starszyźnie listę niezamężnych kobiet w rodzinach, że zaczęli chodzić od domu do domu i żądać od rodzin, żeby wydały za mąż córki talibskim bojownikom - de facto na niewolnice seksualne - opowiadała dziennikarka. 

Możemy to kojarzyć z tym, jak tzw. Państwo Islamskie w Syrii czy Iraku postępowało z jezydkami - tłumaczyła.  

"Kobiety wygnano z biur, zabroniono im tam wracać"

Dziennikarka odniosła się również do słów rzecznika talibów, który zapewnił, że w Afganistanie prawa kobiet będą szanowane. Przekonywał, że nikt nie odbierze im prawa do nauki i pracy. Afganki absolutnie w to nie wierzą, bo po prostu już dzieje się zupełnie inaczej w tych prowincjach, które wcześniej opanowali talibowie - mówiła dziennikarka. Mieszkańcy relacjonują, że w wielu dystryktach kobietom zabroniono wychodzić z domu bez męskiego opiekuna, że kobiety wygnano z ich biur, z miejsc, gdzie pracowały. Zabroniono im tam wracać - wyliczała Grondecka. 

A co z zagranicznymi dziennikarzami? Talibowie twierdzą, że zagraniczni dziennikarze są bezpieczni. Stwierdzili nawet, że będziemy mogli zostać i wykonywać swoją pracę. To się wydaje naprawdę mało prawdopodobne, żeby Talibowie pozwolili tu zostać dziennikarzom, którzy będą informować cały świat o ich ewentualnych nadużyciach, o ich zbrodniach wobec ludności cywilnej, o ich łamaniu praw człowieka - mówiła Grondecka. Dodała, że jeden z możliwych scenariuszy to "wydalenie ich z Afganistanu". 

"Rząd był powszechnie uważany za bardzo nieudolny"

Skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie słyszałam nigdy od Afgańczyka, że być może lepiej będzie za talibów - przyznała w Rozmowie w samo południe w RMF FM Jagoda Grondecka - polska dziennikarka mieszkająca w Kabulu. Kiedy przed 2-3 tygodniami byłam w Kandaharze, rozmawiałam z osobami, które nie tyle popierały talibów (...). Z ich strony to była bardziej niechęć wobec rządu, rozczarowanie rządem, który był powszechnie uważany w Afganistanie  za bardzo nieudolny, skorumpowany - wyjaśniła.

Grondecka podkreślała, że Afgańczycy postrzegali elity polityczne jako oderwane od problemów zwykłych obywateli. Bardzo często wytykano im, że większość czołowych afgańskich polityków ma podwójne obywatelstwo, że często ich rodziny - jak synowie prezydenta Ghaniego żyją za granicą - wyliczała. 

"Talibowie nie są monolitem"

Talibowie nie są monolitem. Już teraz widać, że talibski przywódca nie ma kontroli nad wszystkimi swoimi bojownikami. Dlatego trudno jest przewidzieć sytuacje, do jakich może dojść w Afganistanie - mówiła w Rozmowie w samo południe w RMF FM Jagoda Grondecka.  Jej zdaniem najtrudniejsza sytuacja dotyczy teraz afgańskich współpracowników polskiego rządu, którzy wciąż pozostają w Afganistanie. Premier Mateusz Morawiecki powiedział, że Polska wystawi wizy humanitarne dla 45 osób, które współpracowały z Polską i delegaturą Unii Europejskiej w Kabulu, a także dla członków ich rodzin.

Już pomijam fakt, że 45 to jest o wiele za mała liczba. Ale przede wszystkim o tych wizach Afgańczycy dowiedzieli się, że mogą sobie odebrać w naszej ambasadzie w New Delhi. Więc ja pytam, jak oni mają się dostać w tej chwili do New Delhi? Z tego kraju nie da się wyjechać, wszystkie przejścia graniczne są pod kontrolą Talibów. Jedyny sposób, żeby opuścić kraj to przez lotnisko w Kabulu. Na którym w tej chwili są tylko operacje wojskowe - mówiła Grondecka. Jej zdaniem Polska miała odpowiednio dużo czasu na przygotowanie operacji ewakuacji afgańskich współpracowników. Jak mówiła, nawet tak mały kraj jak Słowacja, wysłał specjalny samolot "żeby ewakuować stąd trzy osoby".

Mamy informacje, że z rąk talibów zginęło już co najmniej kilku byłych współpracowników zachodnich misji wojskowych. My wiedzieliśmy, że oni będą w niebezpieczeństwie, mieliśmy czas, żeby przygotować ewakuację. Nie wiem, prawdę powiedziawszy, co teraz się z nimi stanie, ponieważ czas na wywiezienie z kraju tych ludzi się po prostu kończy - przyznała Grondecka.