Co najmniej cztery osoby zginęły, gdy kirgiska milicja otworzyła ogień do tłumu demonstrantów w centrum Biszkeku - informuje agencji AP. Do starć doszło w momencie, gdy tysiące demonstrantów usiłowały zająć gmach rządowy. Protestująca opozycja domaga się ustąpienia prezydenta Kirgistanu Kurmanbeka Bakijewa i wypuszczenia aresztowanych wczoraj przywódców opozycji. Premier Danijar Usenow wprowadził w kraju stan wyjątkowy.

Wcześniej informowano, że milicja, by rozpędzić manifestantów użyła gazu łzawiącego. W stolicy Kirgistanu słychać wybuchy granatów ogłuszających i syreny karetek pogotowia. Rozlegają się też strzały z broni automatycznej. Opozycja zorganizowała demonstrację przed siedzibą rządu w stolicy. Dostępu do tzw. Białego Domu broni 150-osobowy oddział specjalny milicji.

Do demonstracji antyrządowych doszło też w Tałasie, Narynie i Tokmaku. Protestująca opozycja domaga się ustąpienia prezydenta Kirgistanu Kurmanbeka Bakijewa i obniżenia opłat komunalnych.