Mandat euroleniucha to stracona szansa dla Polski. Europoseł, który rzadko bywa w Brukseli i Strasburgu, nie podejmuje żadnych inicjatyw i słychać go w kraju, a nie w Brukseli, osłabia pozycję Polski w Unii Europejskiej. Lewica wprawdzie częściej głosuje w europarlamencie niż PO i PiS i żaden z jej posłów nie ma tak niskiego udziału w głosowaniach na sesjach plenarnych jak Kurski, Kamiński, Ziobro czy Nitras, ale i w jej szeregach są leniuchy. Wśród nich przoduje Joanna Senyszyn.

Z głosowaniami na sesjach plenarnych nie jest w jej przypadku tak źle, za to bardzo słabo jest z obecnością na posiedzeniach komisji ds. kultury i edukacji, do której należy Senyszyn. Nasza korespondentka Katarzyna Szymańska-Borginon sprawdziła opublikowane w tym roku cztery protokoły z posiedzeń tej komisji: Senyszyn była tylko na jednym spotkaniu.

Upust swojej energii daje natomiast w najmniej istotnych, jednominutowych przemówieniach, w których atakuje Kościół katolicki. Z przykrością informuję, że w Polsce łamane są prawa osób występujących z Kościoła katolickiego - mówiła w jednym z nich.

Joanna Senyszyn chciała nawet powołać nieformalną grupę parlamentarną do walki z krzyżem, ale jej się to nie udało.

Udało jej się za to co innego: swoim wojującym antyklerykalizmem budzi zażenowanie nawet swoich partyjnych kolegów. Nieoficjalnie przyznają oni, że mają z nią kłopot.