Działacze Memoriału od lat badający stalinowskie zbrodnie nie są zaskoczeni stanowiskiem Rosji wyrażonym w piśmie-odpowiedzi na pozew kilkunastu Polaków złożonym w Europejskim Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu. W dokumencie, do którego dotarła "Rzeczpospolita", rosyjski rząd powątpiewa, czy Polaków w ogóle rozstrzelano.

Mimo zapowiedzi wizyty premiera Władimira Putina w Katyniu i wczorajszej emisji filmu Andrzeja Wajdy rosyjskie stanowisko w sprawie zbrodni katyńskiej zaprezentowane trybunałowi w Strasburgu nie ulega zmianie.

Odpowiedź Moskwy na skargę kilkunastu Polaków, do której dotarł dziennik "Rzeczpospolita", wskazuje, że Rosja nie tylko nie uznaje odpowiedzialności za zbrodnię, ale odrzuca nawet ustalenia rosyjskiej komisji, która w latach dziewięćdziesiątych potwierdziła, że zbrodni dokonało NKWD na zlecenie Stalina. W 17-stronicowym piśmie Rosjanie używają słów "sprawa", "zdarzenie katyński"; nie wspominają ani razu o "zbrodni" czy "mordzie".

To dokładne powtórzenie argumentacji, której używały rosyjskie sądy, odmawiając rehabilitacji polskich oficerów - tłumaczy w rozmowie z korespondentem RMF FM Przemysławem Marcem historyk Nikita Pietrow. Jest to możliwe - dodaje - bo wciąż utajnione są materiały katyńskiego śledztwa, jak i samo uzasadnienie o umorzeniu postępowania. Nie widzę żadnych zapowiedzi tego, że Rosja zamierza odtajnić postanowienie Głównej Prokuratury Wojskowej i przekazać je Polakom lub w ogóle udostępnić te materiały - podkreśla.

Nieco inaczej odpowiedź Rosji na skargę Polaków do Strasburga tłumaczy szef federacji rodzin katyńskich. Andrzej Skąpski twierdzi, że rosyjscy prawnicy musieli napisać pismo już jakiś czas temu, a dopiero potem na Kremlu doszło do "zwrotu".

Na przestrzeni lat, na przestrzeni naszych doświadczeń to jednak są dość symptomatyczne gesty, mogące - zastrzegam mogące - w naszym odczuciu iść w dobrym kierunku. Takim gestem było, jak we wrześniu ubiegłego roku Putin powiedział na Westerplatte, że otworzy archiwa. Ale tylko powiedział - stwierdził Skąpski.

Rosja prowadziła katyńskie śledztwo przez 14 lat. W 2005 roku Główna Prokuratura Wojskowa wydała tajną decyzję o umorzeniu śledztw i utajniła większość akt. Dlatego z prawnego punktu widzenia nie nazwano sprawców katyńskiej zbrodni. Od lat bezskutecznie polska strona, ale także i rosyjscy badaczy domagają się ujawnienia dokumentów.

Dziś przypada siedemdziesiąta rocznica likwidacji obozu w Kozielsku. Około pięciu tysięcy jeńców NKWD rozstrzelano w Katyniu. Wśród zamordowanych byli kluczowi oficerowie wojska polskiego - generałowie, kilkuset pułkowników i majorów, a także kwiat polskiej inteligencji, w tym naukowcy; kilkudziesięciu profesorów, setki lekarzy, prawników, inżynierów i dziennikarzy.