Mimo oficjalnych zaprzeczeń premiera Putina za przewrotem w Kirgistanie prawdopodobnie stoi Rosja - uważa ekspert z waszyngtońskiego Potomac Institute, David Smith. Jak twierdzi, Rosja chciała w ten sposób ostrzec Stany Zjednoczone, że to jej strefa wpływów.

Zdaniem Smitha, doświadczonego dyplomaty, który w przeszłości negocjował z ZSRR, Rosji może zależeć na utrudnieniu Waszyngtonowi operacji w Afganistanie. Wojska amerykańskie są tam przerzucane m.in. z bazy lotniczej Manas w Kirgistanie. Obalony prezydent tego kraju Kurmanbek Bakijew w ubiegłym roku przedłużył Amerykanom umowę na dalsze funkcjonowanie bazy, po czym stał się obiektem zażartej krytyki ze strony Moskwy.

Rosjanie wyraźnie nie byli z niego zadowoleni. O ile nie widzę więc oczywistych śladów, że Rosja maczała palce w obaleniu Bakijewa, trudno uwierzyć, by stało się to bez jakiegoś rosyjskiego zaangażowania. Nie ma na to dowodów, poza tym, że Rosja podwyższała ceny ropy dla Kirgistanu, co wywołało niezadowolenie, stworzyło kryzys i zwiększyło presję na rząd - mówi Smith.

Zwraca jednak uwagę, że Rosjanom nie musi zależeć na likwidacji bazy amerykańskiej w Kirgistanie, gdyż nie chcą porażki USA w Afganistanie, lecz jedynie na przedłużeniu wojny w tym kraju. Rosja chciała prawdopodobnie wystosować swego rodzaju ostrzeżenie pod adresem USA: "Możecie zostać w Kirgistanie z bazą, ale to my mamy tam władzę i to my ostatecznie zdecydujemy, jak długo tam możecie zostać. To nasza strefa wpływów" - mówi Smith. Dodaje, że Rosja zainteresowana jest nie tym, żeby Ameryka opuściła Afganistan, tylko żeby kontynuowała tam wojnę. Rosja korzysta z tej wojny, bo obawia się ekstremizmu islamskiego, a nie ponosi żadnych jej kosztów. Pragnie tylko, by Stany Zjednoczone tam ugrzęzły - zaznacza.

Przypomina również, że premier Władimir Putin szybko zareagował na rewoltę w Kirgistanie, stanowczo oświadczając, że Rosja nie ma z tym nic wspólnego. W czwartek jednak Moskwa natychmiast uznała nowy rząd w Biszkeku.

Mimo zaprzeczeń Moskwy, trudno mi sobie wyobrazić, by taka rzecz się stała i w dodatku była tak dobrze zorganizowana, gdyby Rosja nie maczała w tym palców - podsumowuje ostatnie wydarzenia w Kirgistanie ekspert.