Dwa głębokie rowy wypełnione materiałem radioaktywnym odkryto pod hiszpańską miejscowością Palomares. Czterdzieści lat temu doszło tam do zderzenia dwóch amerykańskich samolotów z bronią nuklearną na pokładzie.

Dziennik "El Pais" twierdzi, że materiały ukryły wojska amerykańskie. Hiszpania chce, żeby Stany Zjednoczone usunęły teraz znalezisko, nawet gdyby oznaczałoby to wywiezienie tysięcy ton ziemi. Oczekuje się, że umowa w tej sprawie zostanie podpisana w czerwcu tego roku.

Do odkrycia doszło przy realizacji planów urbanizacyjnych okolicy, które wymusiły przeprowadzenie badań ziemi. Okazało się, że 210 ha było skażonych uranem i plutonem.

Do katastrofy nuklearnej w pobliżu Palomares w Andaluzji doszło 17 stycznia 1966 roku, kiedy amerykańska superforteca B-52 z czterema 1100-kilogramowymi bombami wodorowymi zderzyła się z latającą cysterną. Załoga samolotu zrzuciła bomby na spadochronie tuż przed nieuniknioną kolizją, jednak dwie bomby skaziły znaczną część okolicy.

Jeszcze do niedawna okoliczni mieszkańcy hodowali tam sałatę, która była później bez problemów sprzedawana.