Bałtycki gazociąg, roszczenia wypędzonych, centrum historyczne - te trzy sporne tematy w relacjach Polski z Niemcami zdominują wtorkową wizytę Donalda Tuska w Berlinie. Angela Merkel wita go z otwartymi ramionami, bo liczy na nowy polsko-niemiecki dialog.

Nie ma wątpliwości, że wizyta jest ważnym elementem sąsiedzkich stosunków, ale nie będzie lekiem na wszystkie problemy. A najważniejsze kwestie wciąż dzielą.

Niemcy chcą upamiętnić ofiary wypędzeń w Berlinie, polski rząd chce zbudowania w Gdańsku muzeum II wojny światowej. Berlin chciałby z kolei, by Polska uczestniczyła w projekcie gazociągu północnego i innych projektach energetycznych, ale Warszawa nie chce uzależnienia od rosyjskiego gazu.

Spekuluje się też, że zapewne padną propozycje zachęcające Polskę do większego zaangażowania w sprawy europejskie. Merkel zaproponuje regularne konsultacje rządowe tak, jak z rządem w Paryżu.

Na ocieplenie stosunków liczą też niemieckie media, choć tuż przed wizytą polskiego szefa rządu telewizja publiczna ARD opublikowała wywiad z szefem neonazistowskiej NPD. A ten zażądał zwrotu Wrocławia, Gdańska i Kaliningradu.