Benjamin Netanjahu po raz pierwszy publicznie poparł stworzenie państwa palestyńskiego. Izraelski premier stwierdził, że będzie to możliwe, ale tylko pod warunkiem, że Palestyńczycy się rozbroją i jednocześnie uznają Izrael za państwo żydowskie. Wtedy oba kraje – jak zaznaczył Netanjahu – będą miały osobne flagi i hymny.

My nie chcemy wojny. Chcemy, aby palestyńskie i izraelskie dzieci żyły w pokoju - stwierdził Netanjahu. Premier w swoim wystąpieniu powtórzył kilkakrotnie, że teren Izraela jest ojczyzną narodu żydowskiego, ale możliwe jest pokojowe współżycie na tym terytorium obu narodów. Zapewnił jednocześnie, że jego naród nie zamierza narzucać kultury czy uciskać Palestyńczyków żyjących na terenie Izraela.

Wypowiedź szefa izraelskiego rządu spotkała się z natychmiastową odpowiedzią strony palestyńskiej. Rzecznik prezydenta Mahmuda Abbasa określił słowa Netanjahu jako sabotujące starania o pokój na Bliskim Wschodzie.

Warto zaznaczyć, że izraelskie samoloty dwukrotnie zbombardowały w nocy z soboty na niedzielę palestyńskie tunele przemytnicze na granicy Strefy Gazy z Egiptem. Według palestyńskich źródeł szpitalnych, w ataku rannych zostało czworo Palestyńczyków. Nalotu dokonano po tym, jak kilka godzin wcześniej ze Strefy Gazy wystrzelono rakietę w kierunku izraelskiego terytorium. Pocisk nie spowodował ani ofiar w ludziach, ani zniszczeń.