Prawie 100 policjantów zostało rannych podczas nocnych zamieszek w Berlinie, wywołanych przez grupy skrajnie lewicowych demonstrantów. Do starć doszło też w Hamburgu. Przeciwko agresywnej młodzieży policja użyła armatek wodnych.

Zajścia w berlińskiej dzielnicy Kreuzberg wybuchły już w sobotę wieczorem. W stronę funkcjonariuszy poleciały kamienie, butelki i zapalone przedmioty. Policja szybko opanowała sytuację, nie dopuszczając do eskalacji zamieszek. Szef prezydium policji Dieter Glietsch poinformował, że rannych zostało 98 funkcjonariuszy. Zatrzymano łącznie 488 osób, z czego 286 to neonaziści, którzy w sobotę po południu usiłowali przeprowadzić nielegalną manifestację na bulwarze Kurfuerstendamm. Wobec 14 osób wydano nakaz aresztowania, osiem osadzono w areszcie śledczym.

W Hamburgu w starciach z grupą 1500 lewicowych ekstremistów rannych zostało pięciu policjantów i jeden strażak. Lewacy podpalali samochody, zniszczyli witryny kilku sklepów i zdemolowali dwa banki. Zatrzymano 29 osób.

1 maja w Berlinie, Hamburgu, a także niektórych innych niemieckich miastach co roku dochodzi do zamieszek z udziałem grup skrajnie lewicowych. Jedne z najbardziej gwałtownych miały miejsce w zeszłym roku w stolicy Niemiec. W starciach z lewakami rannych zostało wówczas prawie 500 policjantów.