Co najmniej 22 osoby zginęły, a tysiące musiały opuścić swoje domy w wyniku gwałtownych opadów deszczu i burz oraz spowodowanych przez nie powodzi na południowym wschodzie Stanów Zjednoczonych. Najbardziej ucierpiał stan Tennesssee, ale żywioł nie oszczędził także sąsiednich Kentucky i Missisipi.

Płynąca przez stolicę amerykańskiej muzyki country - miasto Nashville - rzeka Cumberland wystąpiła z brzegów i zmusiła 1500 gości do opuszczenia miejscowego hotelu Opryland. Szkoły i wiele firm zostało zamkniętych. Burmistrz Nashville Karl Dean wezwał ponadto mieszkańców do oszczędzania wody, bowiem jedna ze stacji uzdatniania została zamknięta z powodu awarii spowodowanej przez powódź.

Wiele ulic i dróg, w tym autostrad, w środkowych i zachodnich rejonach Tennessee znalazło się pod wodą. Niektóre ofiary żywiołu znaleziono w zalanych samochodach i domach.

W tymczasowych schroniskach przebywają już tysiące poszkodowanych osób.

Gubernator stanu Tennessee Phil Bredesen wstępnie szacuje, że powódź, najgorsza od 1975 roku, spowoduje milionowe straty. Prezydent Barack Obama już zapowiedział szybką pomoc federalną dla stanów dotkniętych powodzią.