Międzynarodowa Stacja Kosmiczna (ISS) wykonała pomyślnie manewr mający na celu uniknięcie zderzenia z "kosmicznymi śmieciami": chodziło najprawdopodobniej o fragmenty rakiety nośnej lub nieczynnego już satelity.
O powodzeniu manewru poinformował na Twitterze szef agencji kosmicznej NASA Jim Bridenstine.
"Manewr zakończony. Astronauci wychodzą z ukrycia" - napisał.
Na czas przelotu niezidentyfikowanych jeszcze szczątków załoga ISS, w której skład wchodzi dwóch Rosjan - Anatolij Iwaniszyn i Iwan Wagner - oraz Amerykanin Chris Cassidy schroniła się na pokładzie statku Sojuz przycumowanego do stacji.
"Kosmiczne śmieci" przeleciały w odległości około 1,9 km od ISS.
Wcześniej informowano, że ISS znajdowała się w tzw. czerwonej strefie oraz że prawdopodobieństwo uderzenia obiektów w stację było duże.
Niezidentyfikowanych fragmentów nie znaleziono w katalogach znanych obiektów krążących wokół Ziemi, tak więc nie można ustalić ich pochodzenia.
Bliska przestrzeń okołoziemska jest już poważnie "zaśmiecona" pozostałościami wcześniejszych misji kosmicznych, głównie fragmentami rakiet nośnych i nieczynnymi już satelitami.
ISS dokonywała już w przeszłości podobnych do ostatniego manewrów, by uniknąć uszkodzenia w przypadku bezpośredniego uderzenia metalowych szczątków. Tylko w tym roku - jak zaznaczyl na Twitterze Jim Bridenstine - musiała wykonać trzy manewry w celu uniknięcia zderzenia z "kosmicznymi śmieciami".
Edyta Bieńczak
Copyright © 1999-2022 RMF24.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone. Korzystanie z portalu oznacza akceptację Regulaminu