Poseł regionalnego parlamentu w rosyjskim obwodzie saratowskim próbował wyżywić się za 3,5 tysiąca rubli (około 200 złotych). Za tyle bowiem, według minister pracy, każdy Rosjanin może kupić jedzenia na miesiąc. Polityk opowiada teraz o swoich doświadczeniach.

Na początku października minister pracy i zatrudnienia w Saratowie Natalia Sokołowa powiedziała, że "dla zaspokojenia minimalnych potrzeb fizjologicznych" każdemu wystarczy 3,5 tys. rubli (około 200 zł). Radziła wówczas, że by oszczędzić, należy kupować lokalne sezonowe warzywa i owoce, a także makarony i kefir, które są tanie. Sama jednak nie była gotowa przejść na taką "dietę". Obawiam się, że status ministra mi na to nie pozwala - mówiła.

Odpowiedział jej Nikołaj Bondarenko z saratowskiego oddziału Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej, który postanowił przeżyć miesiąc za 3,5 tys. rubli. Przeszedł badania lekarskie i 23 października rozpoczął eksperyment.

Na skutek "diety ministerialnej" polityk przez dwa tygodnie stracił pięć kilogramów. Kupował głównie jajka i warzywa - ziemniaki, marchew i cebulę.

Nazwać to "eksperymentem" to błąd, ponieważ dla dziesiątek milionów ludzi to norma. Żyją w najgłębszej nędzy. To jest problem i to, że należy go zmienić, jest faktem - powiedział saratowski deputowany.

Według Bondarenki taka "dieta" oznaczać może dwie rzeczy: albo kupowanie produktów najniższej jakości, albo niedożywienie. Takiej polityki nie można nazwać inaczej niż "ludobójstwo" - podsumował Bondarenko.

Polityk mówi, że w inicjatywie wsparli go wyłącznie koledzy z partii komunistycznej. Jeśli chodzi o moich przeciwników, deputowanych Jednej Rosji i prorządowych struktur, to oni chichoczą i patrzą na to wszystko sarkastycznie. Próbują wszystko wybielić - mówi.

Po swoim eksperymencie Bondarenko wezwał do podniesienia minimum egzystencji w całej Rosji. Według polityka powinno ono być nie mniejsze niż 20 tysięcy rubli (nieco ponad 1100 zł). W większości regionów jest obecnie dwa razy mniejsze.

Zaproponował także innym politykom, by próbowali wyżywić się za 3,5 tys. rubli miesięcznie. Uważa bowiem, że ci, którzy podejmują ważne decyzje dla obywateli "powinni odczuwać ich konsekwencje na samych sobie".