W poniedziałek wieczorem przerwany został strajk pilotów niemieckich linii lotniczych Lufthansa. Wcześniej zapowiadano, że potrwa on aż do czwartku.

Przed sądem pracy we Frankfurcie nad Menem przedstawiciele Lufthansy zawarli kompromis ze związkiem zawodowym pilotów Cockpit. Piloci obiecali nie wznawiać strajku przez najbliższe dwa tygodnie. W tym czasie będą się toczyć rozmowy. Ich fiasko można oznaczać powrót do protestu i odwoływania lotów.

Od wtorku samoloty Lufthansy oraz tanich linii Germanwings mają latać zgodnie z rozkładem. Z pewnością niektóre loty mogą być opóźnione, bo piloci dopiero są przemieszczani tam, skąd mają odlecieć we wtorek.

W czasie trwającego od poniedziałkowego poranka strajku odwołanych zostało blisko 800 lotów, czyli dwie trzecie wszystkich zaplanowanych. Dotyczyło to głównie lotów na trasach krajowych oraz niektórych połączeń międzynarodowych. Także należące do Lufthansy tanie linie Germanwings odwołały jedną trzecią planowanych lotów. Do strajku, ogłoszonego przez związek zawodowy Cockpit, przystąpiło ponad 4 tysięcy kapitanów i drugich pilotów samolotów Lufthansy.

Piloci żądali podwyżki wynagrodzeń o 6,4 proc., a także prawa wpływu na decyzje. Protestowali również przeciwko planom oszczędnościowym Lufthansy, w obawie przed przenoszeniem miejsc pracy do zagranicznych filii, takich jak Austrian Airlines i Lufthansa Italia, gdzie zarobki są niższe.

Lufthansa jest największym towarzystwem lotniczym w Europie. Zatrudnia 110 tys. pracowników. Początkujący pilot niemieckich linii zarabia rocznie około 60 tys. euro brutto. Roczne wynagrodzenia doświadczonych pilotów sięgają 250 tys. euro.