Prawie dwa tysiące cywilów uciekło w ostatnich dniach z Czeczenii po zapowiedziach partyzantów, że zaatakują rosyjskie garnizony i promoskiewską administrację w miastach zbuntowanej republiki.

Realne groźby czy przechwałki

Czeczeńscy partyzanci zapowiadzieli ataki na rosyjskie garnizony i promoskiewską administrację. W rozprowadzanych wśród cywilów ulotkach radzą mieszkańcom kilku miast, by jak najszybciej opuścili swoje domy. Ataki mogą nastąpić w ciągu kilku najbliższych dni. W oświadczeniu nadesłanym do Agence France Presse czeczeński prezydent Asłan Maschadow napisał, że bojownicy uderzą dziś przynajmniej na kilkanaście posterunków wojsk federalnych. Rosjanie optymistycznie oceniają jednak, że siły separatystów są zbyt małe, by zaatakować na większą skalę. Nie wykluczają jednak możliwości zamachów terrorystycznych. Wojska rosyjskie wzmocniły środki bezpieczeństwa w swych bazach, wprowadzono też obostrzenia w ruchu na tamtejszych drogach. Mimo to na Kaukazie wybuchło już dzisiaj kilka bomb. W zamachu bombowym w dagestańskim mieście Chasaw-jurt zginęły co najmniej dwie osoby, a trzy inne zostały ciężko ranne. Bomba wybuchła także na podmiejskiej stacji linii kolejowej. Tym razem nie było ofiar w ludziach - uszkodzone zostały natomiast tory. Urząd Spraw Wewnętrznych Rosji poinformował także o serii eksplozji w stolicy Czeczenii, Groznym. Rannych zostało co najmniej ośmiu milicjantów.

Czeczeńskie rocznice

Zapowiedzi ataków wiążą się z dwiema ważnymi rocznicami. Dziś przypada Czeczeński Dzień Niepodległości. 4 lata temu, podczas pierwszej wojny czeczeńskiej, partyzanci odbili z rąk wojsk federalnych stolicę republiki - Grozny. Wkrótce potem Rosjanie wycofali się z republiki. W poniedziałek z kolei upłynie rok, odkąd czeczeńscy islamiści pod wodzą Szamila Basajewa i Jordańczyka Hattaba najechali na sąsiedni Dagestan. Doprowadziło to do drugiej rosyjskiej interwencji zbrojnej w Czeczenii.

Rosjanie na zawsze

Tymczasem rosyjski generał Władimir Bokowikow, oświadczył, że przywódcy czeczeńscy nie doczekają się powtórki z wycofania się Rosji w 1996 r. z Czeczenii. "Wojsko wkroczyło do Czeczenii na zawsze i nikt nie powinien żywić nadziei na to, że znów się z niej wycofają" - oświadczył rosyjski generał. Bokowikow zaapelował przy tym do prezydenta Czeczenii Asłana Maschadowa o to, by bojownicy czeczeńscy złożyli broń. Generał był dowódcą Maschadowa w radzieckich siłach zbrojnych przed proklamowaniem niepodległości przez Czeczenię. Spotykali się również często w trakcie negocjacji pokojowych podczas pierwszej wojny w Czeczenii.

14:20