Władze Pakistanu zgodziły się na pełną listę żądań przedstawioną przez Stany Zjednoczone w związku z możliwym atakiem odwetowym na Afganistan - twierdzi agencja Associated Press, powołując się na pakistańskie źródła wojskowe i dyplomatyczne. Sytuację w Pakistanie obserwują specjalni wysłannicy RMF do tego kraju Jan Mikruta i Przemysław Marzec.

Choć szczegółowa lista żądań USA nie została do tej pory ujawniona, według lokalnej prasy zawierała 18 punktów, w tym zamknięcie przez Pakistan granicy z Afganistanem, udostępnienie amerykańskim samolotom pakistańskiej przestrzeni powietrznej oraz danych wywiadu. Źródła w Islamabadzie, na które powołuje się agencja Associated Press twierdzą, że Pakistan zgodził się także na wejście na swe terytorium sił lądowych, jednak pod warunkiem, że będą one wielonarodowościowe, a nie tylko amerykańskie. Pakistańskie źródła wojskowe podały też, że Islamabad poinformował rządzących w Afganistanie Talibów, że przygotowywany jest atak na Afganistan. Mimo to Talibowie nie wydają się skłonni do zmiany decyzji i wydania ukrywającego się u nich w kraju saudyjskiego terrorysty Osamy bin Ladena. To właśnie on, według USA, stoi za wtorkowymi zamachami na World Trade Center i Pentagon.

Charge d'affaires ambasady Talibów w Dubaju Aziz Al-Rahman powiedział, że bin Laden nadal przebywa w Afganistanie i ma pełną swobodę poruszania się. "Jeśli chce wyjechać, nie będziemy mu przeszkadzać. Lecz jeśli chce zostać, nie będziemy go zmuszać do wyjazdu. Jest gościem naszego narodu" - powiedział Al-Rahman, odmawiając jednak podania najmniejszej wskazówki co do miejsca pobytu bin Ladena. Co więcej Talibowie wzywają wszystkich muzułmanów na świecie do świętej wojny i zapowiadają, że zaatakowani, będą się mścić. W oczekiwaniu na atak przywódca Talibów mułła Mohammed Omar został przewieziony do tajnej kryjówki.

Co może oznaczać decyzja Pakistanu, o tym w relacji naszych specjalnych wysłanników do tego kraju - Jana Mikruty i Przemysława Marca:

Nasi korespondenci próbują dotrzeć do Peszawaru przy granicy z Afganistanem.

Tymczasem, obawiając się nieuchronnej akcji odwetowej Amerykanów, tysiące Afgańczyków opuszczają swoje domy, starając się przedostać do Pakistanu. Władze Pakistanu rozmieściły na granicy dodatkowe siły, nie chcąc dopuścić do gigantycznego napływu uchodźców do ich kraju. Według źródeł, na które powołuje się pakistański internetowy dziennik „Dawn”, w przygranicznej miejscowości Torkham już koczuje około 5000 Afgańczyków.

rys. RMF

06:00