Nie ma zagrożenia terrorystycznego, a życie na Times Square toczy się normalnie - uspokajają władze Nowego Jorku. W czwartek nad ranem eksplodował tam tajemniczy ładunek wybuchowy. Podłożono go pod biuro, zajmujące się rekrutacją do armii. Nikomu na całe szczęście nic się nie stało, zniszczony jest tylko front budynku.

Według świadków do zdarzenia doszło około godziny 3.45 czasu miejscowego (9.45 w Polsce). Amerykańskie telewizje sugerowały, że detonację spowodowała niewielka bomba lub urządzenie zapalające.

Na razie policja i FBI szukają przede wszystkim świadków całego zdarzenia. Jedna z osób przyznała, że chwilę przed eksplozją po okolicy krążył rowerzysta z tajemniczym plecakiem, ale samego momentu podkładania ładunku nikt już nie widział.

Media przypominają, że to trzeci podobny przypadek w ostatnich latach. Podobne eksplozje miały miejsce w Nowym Jorku w 2005 roku w pobliżu konsulatów Meksyku i Wielkiej Brytanii. Tak jak i tym razem do zdarzenia doszło około 3:00 w nocy i też widziano człowieka na rowerze. Policja na razie nie potwierdza oficjalnie, że łączy ze sobą te wydarzenia.

Trwa śledztwo i zbieranie śladów w miejscu wybuchu, a rzecznik Białego Domu zapewniła, że nie ma dowodów na to, że był to typowy zamach terrorystyczny. Na razie wszystko wskazuje na to, że za wybuch może odpowiadać po prostu jakiś szalony pirotechnik-amator.