Nie tylko podpalacze, ale także awarie linii energetycznych spowodowały pożary w Kalifornii miesiąc temu – ustalili amerykańscy śledczy. Żywioł zabił kilkanaście osób i spowodował ogromne straty materialne – spaliły się tysiące budynków.

Na razie mówi się o trzech awariach linii energetycznych w rejonie San Diego. Warto jednak pamiętać, że w całej Kalifornii źródeł ognia było kilkadziesiąt, a za przynajmniej jeden pożar w rejonie Los Angeles odpowiada nastolatek, który bawił się zapałkami.

Śledztwo w sprawie pożarów wciąż trwa. Może się więc okazać, że pojawią się inne przyczyny. Mogłyby one wyjaśnić, dlaczego pożary miały tak gigantyczną skalę, a ogień w bardzo krótkim czasie pojawił się w wielu miejscach.