Osiem dni po wybuchach metanu w kopalni Raspadskaja na Syberii ratownicy nie mogą zakończyć akcji ratunkowej. W tym największym od lat wypadku górniczym w Rosji zginęło 66 osób a 24 wciąż uznaje się za zaginione.

Pod ziemią nadal trwa pożar a ryzyko wybuchu jest bardzo duże, dlatego na razie ratownicy są bezradni. Żeby dostać się do zasypanych trzeba się przebić przez zawał, ale ratownikom brakuje tlenu. Nie możemy go pompować, bo grozi to wybuchem metanu i pyłu węglowego. Jest tylko jedno wyjście, musimy zatopić te chodniki - tłumaczą lokalne władze.

Po tragedii obwiniają one właścicieli kopalni o lekceważenie zasad bezpieczeństwa w pogoni za zyskiem. Wczoraj górnicy wyszli na ulice domagając się gwarancji, że będą otrzymywać pensje. Doszło też do starć z milicją, 28 osób zostało zatrzymanych.