Brytyjska minister spraw wewnętrznych Priti Patel zwróciła się do sił policyjnych w całym kraju o pilne przedstawienie informacji na temat przypadków wstrzykiwania młodym kobietom w klubach nocnych nieznanej substancji odurzającej, po której traciły świadomość.

Pierwsze pojedyncze zdarzenia tego typu miały miejsce pod koniec września w Nottingham w środkowej Anglii. We wtorek i w środę w mediach pojawiły się informacje, że kolejne młode kobiety zgłaszają, że w minionych dniach podczas wieczornych wyjść do klubów zostały znienacka ukłute igłą, po czym na kilka-kilkanaście godzin traciły świadomość.

Doniesienia pochodzą z różnych miast - oprócz Nottingham, skąd jest ich najwięcej, także z Manchesteru, Leeds, Liverpoolu, Newcastle, Edynburga czy Glasgow, co wskazuje, że problem nie dotyczy jednego regionu, lecz całego kraju.

Pod koniec zeszłego tygodnia w Nottingham aresztowano w związku z tą sprawą 20-letniego mężczyznę.

Na razie nie wiadomo, ile kobiet mogło paść ofiarą takich ataków, ale stacja Sky News rozmawiała z ponad 20 z nich, więc faktyczna liczba może być znacząco większa.

Nie wiadomo też, czy któraś z ofiar została po utracie świadomości wykorzystana seksualnie, choć Sarah Crew, która w Krajowej Radzie Szefów Policji (NPCC) kieruje wydziałem gwałtów i przestępstw seksualnych, wskazuje, że należy założyć, iż sprawcy kierują się motywami seksualnymi.

Nie jest też jasne, jaka substancja jest wstrzykiwana. Sposób działania przypomina tzw. tabletkę gwałtu, czyli substancję, która po wrzuceniu do drinka ofiary powoduje u niej senność i utratę świadomości, jednak eksperci wskazują, że najbardziej znana z tego typu substancji, GHB, wymaga dość dużej ilości płynu do rozpuszczenia się, tymczasem niewielka igła, którą można w niezauważony sposób wnieść do klubu i kogoś ukłuć, wymaga niewielkiej ilości substancji.

W reakcji na doniesienia o tego typu atakach w mediach społecznościowych zapowiadane są akcje bojkotu nocnych klubów w okresie między 25 października a 3 listopada, by zmusić je do podjęcia działań. Internetową petycję z żądaniem wprowadzenia wymogu przeszukiwania wchodzących osób podpisały już 122 tys. osób.