Konrad Piasecki: Dobierzemy się wam do skóry, może Bóg okaże wam litość ale my nie – tak mówią Amerykanie. Tymczasem w Afganistanie albo rozpoczyna się ewakuacja Kabulu, albo mieszkańcy zaczynają kopać schrony. Myśli pan, że wiedzą co robią?

Krzysztof Mroziewicz Są przerażeni. Nie dość, że mają z Talibami do czynienia, to teraz mogą mieć do czynienia z atakiem, który zresztą nie sięgnie Kabulu, bo tam już nie ma czego szukać, tam jest kupa gruzów.

Konrad Piasecki: Myśli pan, że to będzie taki atak punktowy w obozy talibskie, w obozy bin Ladena?

Krzysztof Mroziewicz Tak. Albo grupa „Delta” złapie bin Ladena co nie jest takie proste – jego ojciec jest przedsiębiorcą budowlanym i bin Laden ściągnął z Arabii Saudyjskiej maszyny budowlane i przy ich pomocy porobił sieć schronów w górach. Póki chodzi po powierzchni to satelita go widzi. On nie chodzi sam – zawsze wokół niego jest około 150 ludzi i to wszystko widać jako czerwoną plamę, bo to jest ewidentna sprawa taki ruch.

Konrad Piasecki: Poza tym Amerykanie chcieli go już złapać od dawno i im się to nie udawało. Teraz są bardziej zdeterminowani?

Krzysztof Mroziewicz Oni bardzo chętnie by go złapali, tyle tylko, że aby taką operacje przedsięwziąć na terenie innego państwa, to trzeba nawet w demokratycznym kraju mieć zgodę odpowiednich władz. Natomiast teraz to już zaszło za daleko – Amerykanie nie robili niczego po ataku na USS „Cole”, nie robili nic po zamachach na ambasady w Kenii i Tanzanii. Wydawało się, że może na tym bin Ladenowi fantazja się urwie, ale okazało się, że jednak przygotowywał operację – zresztą nie on sam. On mógł jedynie rzucić hasło, cel polityczny wynikający z religii.

Konrad Piasecki: A ten cel polityczny to jest zniszczenie USA? O co chodzi bin Ladenowi?

Krzysztof Mroziewicz No właśnie o to. To znaczy to jest cel negatywny. W terroryzmie nigdy nie ma celu pozytywnego. I tu w tym celu politycznym jest to samo – zniszczyć kogoś a nie zbudować coś.

Konrad Piasecki: A skąd ta nienawiść do Stanów Zjednoczonych? Sprawy bliskowschodnie decydują tylko o tym?

Krzysztof Mroziewicz Bliski Wschód to jest pochodna. W USA jest po prostu „wielki szatan”. To jest największy wróg Islamu. Islam to jest jedynie słuszna wiara, która wymaga od muzułmanina aby dokonał zbiorowego wysiłku. Ten wysiłek nazywa się dżihad – słowo te można tłumaczyć na 18 sposobów, jedno ze znaczeń to święta wojna. I to jest święta wojna – jak się zniszczy „wielkiego szatana”, czyli USA, to się zniszczy wroga Allacha. Jak „wielkiego szatana nie będzie, to świat będzie wyglądał inaczej.

Konrad Piasecki: Wiadomo na pewno, że bin Laden jest właśnie u Talibów? Czy są co do tego wątpliwości?

Krzysztof Mroziewicz Stuprocentowa pewność wiąże się z informacją, że on tam jest.

Konrad Piasecki: A kiedy wierzyć Talibom – kiedy mówią, że aresztowali go, czy kiedy temu zaprzeczają?

Krzysztof Mroziewicz To są jakieś żarty z aresztem domowym.

Konrad Piasecki: To po co tak żartują?

Krzysztof Mroziewicz Po to, żeby mimo wszystko zadbać trochę o swój wizerunek na świecie, który jest już tak zszargany, że gorzej być nie może. Teraz cały świat mówi o Afganistanie, o bin Ladenie, o Talibach. Ci ludzie, chociaż odmóżdżeni, zdają sobie sprawę z tego, że Amerykanie naprawdę coś zrobią. To już zaszło za daleko.

Konrad Piasecki: Talibowie bin Ladena nie wydadzą?

Krzysztof Mroziewicz Oczywiście, że nie.

Konrad Piasecki: W imię świętego prawa gościnności?

Krzysztof Mroziewicz To również, ale nie tylko. Oni się niczym od bin Ladena nie różnią – oni mają te same cele polityczne, tak samo potrzebują „wielkiego szatana” jak bin Laden. Jeśli mieliby wydać kogoś, kto prowadzi działalność antyamerykańską, to oznaczałoby to, że podważają fundamenty swego istnienia.

Konrad Piasecki: Jeśli atak na bin Ladena, na Afganistan, to atak lotniczy?

Krzysztof Mroziewicz To nie będzie atak na Afganistan. To będzie bardzo precyzyjna operacja. Ja sobie wyobrażam to tak: któryś z dwóch lotniskowców z Zatoki Perskiej, pojawi się na wodach Zatoki Arabskiej i odpali rakietę "cruise", która wie dokąd ma polecieć i co ma zrobić. Wysadzanie desantu, nawet Delty, może spowodować wiele komplikacji, które rakieta "cruise" rozwiązuje.

Konrad Piasecki: Wtedy zgoda, czy sprzeciw sąsiadów Afganistanu nie będzie miał większego znaczenia?

Krzysztof Mroziewicz Będzie miał. Oczywiście, że Pakistan powie, że to nad jego terytorium przeleciała rakieta i nikt o to nie pytał. Prezydent Pervez Musharraf powiedział, że będzie współpracował z Amerykanami w sprawie położenia kresu działalności terrorystycznej, ale Pakistan jest określany, na przykład przez Indie, jako kraj, który sponsoruje terroryzm.

Konrad Piasecki: Odpali się rakietę, zabije bin Ladena a spirala przemocy będzie się nakręcać, bo on ma swoich janczarów.

Krzysztof Mroziewicz Nie. On ma więcej niż janczarów. Ale janczar bez pieniędzy to nie jest janczar. Tam w Afganistanie jest około 300 takich bin Ladenów, ale żaden z nich nie ma takich środków jak on. Jak go zabraknie, to coś się zmieni. Po jednym takim cięciu chirurgicznym jeszcze świat nie wróci do normalności – należy zniszczyć całą infrastrukturę terroryzmu. Do tego potrzebna jest współpraca międzynarodowa, która musi doprowadzić do zniszczenia infrastruktury pozwalającej na istnienie terroryzmu w obecnej formie. Teraz, następna generacja terroryzmu będzie polegała na tym, że nosicielem broni jądrowej nie jest samolot, nie jest rakieta, nie jest okręt podwodny tylko jest człowiek – kamikaze. On będzie miał na sobie ładunek jądrowy i na sobie go odpali.

Foto: Marcin Wójcicki RMF