Pół roku temu gdy świat uznawał niepodległość Kosowa, mówiono, że ten precedens zostanie wykorzystany przez Rosję w rozgrywkach o przyszłość Abchazji i Osetii Południowej. Moskwa ma jednak niewielkie szanse do przekonania, by casus Kosowa powtórzył się na Kaukazie.

Co prawda między Kosowem a Osetią można doszukiwać się jakichś podobieństw i zapewne w dyskusjach o przyszłości zbuntowanych gruzińskich republik Rosja będzie podnosić ten argument, ale jak mówią analitycy, Gruzja to nie Jugosławia. Świat nie zgodzi się dziś na to, by uznać, że Tbilisi powinno wyrzec się praw do swoich dwóch prowincji.

W międzynarodowych gremiach dwukrotnie było przyjęte, że Kosowo jest precedensem, że to jest inna sytuacja. Świat jednak uznaje, że jest to integralna część Gruzji. Świat uznaje integralność terytorialną Gruzji - mówił w rozmowie z reporterem RMF FM Wojciech Górecki z Ośrodka Studiów Wschodnich.

Jego zdaniem, po zakończeniu wojny, dyskusja o przyszłości Abchazji, czy Osetii będzie trwała nadal a Rosja w jej trakcie będzie oskarżać Zachód o podwójne standardy zależne od politycznych interesów.