Wybory prezydenckie w Kirgistanie odbędą się w ciągu najbliższych sześciu miesięcy - zapowiedziała szefowa tymczasowego rządu kirgiskiego Roza Otunbajewa. W kraju doszło do protestów antyrządowych, które zmusiły prezydenta Kurmanbeka Bakijewa do ucieczki. W starciach opozycji z siłami bezpieczeństwa zginęło co najmniej 68 osób, około 400 zostało rannych.

W Biszkeku - jak informuje rosyjska agencja ITAR-TASS - podpalono budynek rządu. Z okien pierwszego i drugiego piętra budynku widać było gęsty dym. Według świadków, na których powołuje się agencja, niezidentyfikowani sprawcy podłożyli ogień w podziemiach budynku, skąd rozprzestrzenił się on na piętra.

Prezydent Kirgistanu zbiegł na południe kraju

Prezydent Kirgistanu Kurmanbek Bakijew uciekł z Biszkeku na południe kraju. Liderka opozycji poinformowała, że jej tymczasowy rząd przejmuje władzę na sześć miesięcy. Opozycja kontroluje prawie cały kraj - stwierdziła przywódczyni kirgiskiej opozycji i szefowa proklamowanego przez opozycję rządu tymczasowego. Wszystkie regiony są pod naszą kontrolą, ale pracujemy jeszcze nad Oszem i Dżalalabadem - powiedziała Otunbajewa.

Minister obrony w rządzie tymczasowym poinformował z kolei, że siły zbrojne i straż graniczna kraju są pod jego kontrolą. Cała armia i straż graniczna są teraz pod naszą kontrolą. Siły zbrojne nie będą nigdy już używane do rozwiązywania spraw wewnętrznych.

Opozycja: W starciach zginęło co najmniej 100 osób

Jak na razie w Biszkeku mamy 68 zabitych i około 400 rannych - powiedział przedstawiciel ministerstwa zdrowia. Wcześniejszy bilans ministerstwa mówił o 47 zabitych. Opozycja twierdzi, że ofiar jest co najmniej setka.

W środę do rozproszenia kilkutysięcznego tłumu zebranego przed siedzibą rządu w Biszkeku milicja użyła gazów łzawiących, działek wodnych i granatów ogłuszających. Gdy demonstranci usiłowali wedrzeć się do gmachu strzeżonego przez oddziały specjalne, padły strzały. Do starć z opozycją doszło też w innych miastach Kirgistanu.

Kirgistan zamknął granicę z Kazachstanem

W środę wieczorem czasu polskiego kirgiskie służby graniczne poinformowały o zamknięciu granicy z Kazachstanem. Decyzję podjęto na prośbę władz kazachskich. Kirgistan graniczy z Kazachstanem, Chinami, Tadżykistanem i Uzbekistanem. Stolica kraju - Biszkek - jest położona bezpośrednim sąsiedztwie granicy.

Amerykańska baza Manas pozostanie otwarta

USA w Manas, przy głównym międzynarodowym kirgiskim porcie lotniczym, mają bazę wojskową, zapewniającą wsparcie dla operacji w Afganistanie. Wcześniej rzecznik Pentagonu Bryan Whitman oświadczył, że to, co dzieje się w Kirgistanie, nie dotknęło nikogo z ambasady USA czy też bazy. Później cytowany przez AFP przedstawiciel amerykańskiej armii powiedział, że władze zamknęły lotnisko, a wszystkie amerykańskie loty wojskowe zostały zawieszone.

Szefowa proklamowanego przez opozycję rządu tymczasowego zapewniła jednak, że amerykańska baza lotnicza Manas, kluczowa dla operacji NATO w Afganistanie, pozostanie otwarta. Na konferencji prasowej Otunbajewa oświadczyła, że "nic się nie zmieni", jeśli chodzi o porozumienie między Kirgistanem i USA w sprawie bazy pod Biszkekiem.

Jak podaje agencja AFP, przez bazę przewija się co miesiąc, zmierzając do Afganistanu albo z niego wracając, około 35 tys. amerykańskich żołnierzy.

Rosja apeluje do Kirgistanu o powstrzymanie się od przemocy

Rosyjskie władze zaapelowały do władz i do opozycji Kirgistanu o powstrzymanie się od przemocy. Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew wprawdzie przyznał, że to sprawa wewnętrzna Kirgistanu, lecz "forma, w jakiej wyrażono protest, świadczy o skrajnym oburzeniu zwykłych ludzi na władze".

"Kirgistan pozostaje strategicznym partnerem Rosji, toteż będziemy uważnie śledzić rozwój zdarzeń w tej republice" - oświadczyła rzeczniczka prezydenta.

Premier Rosji Władimir Putin też zaapelował do władz Kirgistanu o unikanie przemocy. Zdementował spekulacje, jakoby Rosja przyłożyła rękę do zdarzeń, które doprowadziły do starć między siłami rządowymi a tysiącami zwolenników opozycji.

W mediach przez moment pojawiły się nawet spekulacje, że prezydent Kirgistanu mógł uciec do Rosji. Przypomnijmy, poprzednik Bakijewa Askar Akajew, który w roku 2005 został zmuszony do ustąpienia w następstwie gwałtownych protestów - tzw. tulipanowej rewolucji - uciekł z rodziną do Rosji.