Premier Kanady Justin Trudeau obiecał rozmowy Indianom protestującym przeciwko budowie gazociągu w prowincji Kolumbia Brytyjska. Od tygodnia narastają protesty Indian Wet’suwet’en i wspierających ich grup.

Problemem jest budowa gazociągu Coastal GasLink, który ma przebiegać przez tereny Kolumbii Brytyjskiej do portu w Kitimat. Coastal GasLink ma długość 670 km, cały projekt ma wartość 6,6 mld CAD. Rurociąg uzyskał poparcie 20 rad plemion, ale zgody nie dali tzw. dziedziczni wodzowie Wet’suwet’en, którzy od 2009 roku blokują robotnikom wjazd na swoje tereny. Protesty, manifestacje i blokady torów kolejowych zaczęły się w ubiegłym tygodniu.


Trudeau przebywał z kilkudniową wizytą w Afryce i pytany tam o komentarz do indiańskich protestów podkreślał, że Kanada jest państwem prawa. Niemniej w czwartek napisał list do indiańskich wodzów, wyrażając nadzieję na rozmowy, które doprowadziłyby do końca protestów. Minister ds. relacji między Koroną (państwem - PAP) i Indianami Carolyn Bennett ma spotkać się z ministrem ds. relacji z Indianami Kolumbii Brytyjskiej Scottem Fraserem i indiańskimi wodzami, jednak na razie data tego spotkania nie została podana. Niemniej Indianie Gitxsan, którzy blokowali tory kolejowe do portu Prince Rupert w Kolumbii Brytyjskiej zgodzili się zawiesić blokadę w oczekiwaniu na rozmowy.


Trudeau rozmawiał o problemie gazociągu z premierem Kolumbii Brytyjskiej Johnem Horganem. Komunikat ze streszczeniem tej rozmowy zawiera informację, że obaj politycy zgodzili się, iż "wolność wypowiedzi jest ważnym demokratycznym prawem, ale wszelkie działania muszą szanować postanowienia sądów i być zgodne z prawem".

Horgan również wysłał list do wodzów Gitxsan i Wet’suwet’en, zapraszając na spotkanie. Według relacji mediów, miałoby ono dotyczyć tego, jak uniknąć protestów w przyszłości.

Protesty solidarnościowe przeniosły się już z Kolumbii Brytyjskiej do kolejnych prowincji i przybrały różne formy. Indianie Mohawk stanęli dwoma obozami w pobliżu linii kolejowych przebiegających przez terytorium Tyendinaga Mohawk w Ontario, i to tak blisko torów, że firmy Via Rail i CN Rail wstrzymały przewozy pasażerów i towarów, co zaczęło już przynosić niekorzystne skutki gospodarcze.
Choć CN Rail otrzymało tydzień temu postanowienie sądu umożliwiające wymuszenie zakończenia blokad, to na razie policja w Ontario prowadzi tylko negocjacje. Mohawkowie nie chcą odejść dopóki policja nie opuści terytorium Indian Wet’suwet’en. Federalny minister ds. usług dla rdzennych mieszkańców Marc Miller zadeklarował, że chce spotkać się z Mohawkami w sobotę. Według relacji mediów, przedstawiciele Indian Mohawk oczekują, że spotkanie przyniesie pozytywne rezultaty.

Indianie podzieleni


Sami Indianie są podzieleni jeśli chodzi o zgodę na użyczanie swoich terenów. Wkrótce rozpoczną się konsultacje z przedstawicielami 129 wspólnot indiańskich zainteresowanych objęciem udziałów w naftociągu Trans Mountain, który część Indian oprotestowała, ale sąd nie przyznał im racji.

Sprawa Coastal GasLink pokazuje, jak wiele problemów z przeszłości ma wpływ na obecne inwestycje. Rezerwat Indian Wet’suwet’en jest terenem nieprzekazanym w zarząd państwu kanadyjskiemu.

Niemniej na początku stycznia Sąd Najwyższy Kolumbii Brytyjskiej zgodził się, by policja wymusiła na Indianach wpuszczenie ekip budowlanych, nie uznając indiańskiej suwerenności na tym terenie. Ale już np. minister Miller pisząc do Indian Mohawk nawiązał do pochodzącego z XVII wieku traktatu Silver Chain Covenant między Indianami a białymi osadnikami i podkreślił, że chciałby "odnowić" tę umowę. Umowa, jak przypomniał publiczny nadawca CBC, zawierała obietnicę wspierania pokoju i handlu.

Działania rządu Partii Liberalnej, w tym ubiegłoroczny raport o zamordowanych i zaginionych kobietach z rdzennych narodów, czy wdrażanie zaleceń raportu z 2015 roku na temat przymusowych szkół dla Indian, miały prowadzić do porozumienia rdzennych mieszkańców i "osadników". W czwartek Trudeau napisał do wodzów indiańskich, że "nasz rząd wyrażał jasne stanowisko, iż nie ma dla mnie i dla Kanady ważniejszych relacji niż te z rdzennymi mieszkańcami".

ZOBACZ RÓWNIEŻ:  Wciągnął kierowcę z płonącego auta. Inni stali i nagrywali to komórkami