Izraelski rząd może poprzeć ideę podziału Jerozolimy. Palestyńczykom miałyby być przekazane wschodnie dzielnice miasta. Władze Autonomii chcą tam ustanowić stolicę państwa. Izrael nie zamierza jednak rezygnować z kontroli nad Wzgórzem Świątynnym, gdzie mieszczą się miejsca kultu zarówno Żydów jak i muzułmanów.

Takie rewelacje wyjawił w radiu izraelskim wicepremier Haim Ramon. Izrael zaproponował także przekazanie Palestyńczykom "wielu" arabskich dzielnic wschodniej Jerozolimy.

Palestyńczycy mogliby ustanowić stolicę swego przyszłego państwa w części Jerozolimy należącej do 1967 roku do Jordanii.

W zamian Izrael miałby zyskać formalne uznanie przez społeczność międzynarodową, w tym kraje arabskie, swej zwierzchności nad żydowską częścią miasta oraz stołecznego charakteru Jerozolimy.

Wicepremier ujawnił, że nawet "jastrzębie" - skrajnie konserwatywni politycy - w izraelskim rządzie mogliby poprzeć takie ustępstwo Izraela.

Zgodnie z koncepcją, zaprezentowaną w radio przez Ramona, pod kontrolę palestyńską zostałaby przekazana część wschodnia Jerozolimy, gdzie mieszka ok. 170 tysięcy Palestyńczyków. Izrael natomiast nie zrezygnowałby z kontroli nad Wzgórzem Świątynnym - centrum kultu zarówno Żydów jak i muzułmanów.

Sprawa Jerozolimy - do której roszczenia wysuwają na równi Izraelczycy i Palestyńczycy - ma być jednym z głównych tematów kluczowej konferencji bliskowschodniej, organizowanej w listopadzie przez Stany Zjednoczone.