Gwałtowne protesty wybuchły w Iranie po decyzji władz o racjonowaniu paliwa. W stolicy kraju Teheranie podpalona została stacja benzynowa. Na innych doszło do bójek między kierowcami, którzy starali się zatankować po raz ostatni do pełna.

Teheran stara się ograniczyć zużycie paliwa w kraju w obawie przed nowymi sankcjami ONZ. Ale o ograniczeniach poinformowano zaledwie dwie godziny przed ich wprowadzeniem, dlatego na stacjach benzynowych natychmiast zaczęły tworzyć się kilometrowe kolejki kierowców. Gdy o północy pracownicy

stacji przestali obsługiwać klientów, wściekli kieorwcy wywoływali zamieszki, doszło do podpaleń.

Agencja Associated Press informuje, iż podpalacze wznosili

antyrządowe hasła, oskarżając prezydenta Mahmuda Ahmadineżada o prowadzenie błędnej polityki. "Ahmedineżada trzeba zabić" - skandowali młodzi ludzie, którzy podpalili dużą stację benzynową w ubogiej, północno zachodniej dzielnicy Teheranu.

Prywatni kierowcy mogą teraz kupić 100 litrów paliwa miesięcznie. Dla aut przystosowanych do jazdy na gaz racje benzyny będą odpowiednio mniejsze. Taksówkarze będą mogli kupić miesięcznie 800 litrów subsydiowanej benzyny. Jej cena zostanie utrzymana na poziomie 1000 riali (ok. 0,074 euro za litr). Nie podano, czy kierowcy będą mogli kupować dodatkowe ilości benzyny po wyższych cenach.

Iran jest jednym z największych producentów ropy naftowej (drugi w OPEC, czwarty na świecie). Ale mimo olbrzymich zasobów energetycznych, ma małe możliwości przetwarzania ropy i aż 40 procent paliwa sprowadza zza granicy. Ceny benzyny w Iranie są bardzo niskie i mimo podwyżek niewiele przekraczają równowartość 10 centów USA za litr.