Wielka Brytania zmaga się z największym huraganem tej zimy. Idący znad Atlantyku front atmosferyczny sprowadził szalejące wiatry i deszcze. Najbardziej wiatry dają się we znaki wzdłuż południowych i zachodnich wybrzeży Anglii i Walii. O wybrzeża rozbijały się fale wielkości domów.

Wiatr wieje tam z prędkością 150 km/h. Silne podmuchy powyrywały drzewa, zniszczyły trakcje elektryczne. 11 tysięcy gospodarstw zostało bez prądu. Na rzekach w hrabstwach Kornwalii i Dewonu ogłoszono siedem alarmów przeciwpowodziowych. Pozamykano także niektóre mosty, gdzie wichury zagrażają kierowcom.

Szalejąca burza, jeśli zbiegnie się w czasie z przypływem Atlantyku, może doprowadzić do zalania wybrzeży. Służby porządkowe postawione zostały w stan najwyższej gotowości.

Wichury znad Wysp Brytyjskich i Francji kierują się na wschód, ale tracą impet. Gdy koło środy, czwartku wiatr dotrze do Polski, jego prędkość nie będzie już przekraczać 60 km/h.