Przez ulice Hongkongu, w 10. rocznicę przekazania tej byłej brytyjskiej kolonii Chinom, przeszły zarówno radosne parady z tańczącymi smokami, jak i protestujący ludzie, domagający się demokracji.

Tysiące ludzi maszerujących ulicami wśród biurowców i drapaczy chmur domagało się większej demokracji - tylko połowa składu 60-osobowej Rady Legislacyjnej, lokalnego parlamentu Hongkongu, jest wyłaniana w wyborach.

Dziesięć lat temu, w strugach ulewnego deszczu, interpretowanego jako zły omen, Hongkong został oficjalnie przekazany Chinom i przekształcony na 50 lat w Specjalny Administracyjny Region Chin (SARC), cieszący się znaczną autonomią i ograniczoną demokracją.

Pekin postawił na rozwój gospodarczy. Opracowano Układ o Ekonomicznym Partnerstwie (CEPA) Chin i Hongkongu, obniżając zasadniczo cła na hongkońskie towary na rynek chiński i otwierając chłonny chiński rynek dla przedsiębiorców z SARC.

Po pięciu latach spowolnionego rozwoju Hongkong zaczął przeżywać gospodarczy boom. Pozostaje jedną z najbardziej wolnych gospodarek świata, a pod względem konkurencyjności plasuje się na trzecim miejscu.

Hongkong ulokował w ChRL ponad 200 mld dolarów i stał się głównym inwestorem w Chinach. Przeniósł tam 80 proc. swego przemysłu, głównie do prowincji Guangdong, gdzie w delcie Rzeki Perłowej firmy z Hongkongu zatrudniają ponad 10 mln ludzi.