Tysiące ludzi wyszły wczoraj na hiszpańskie ulice, aby zaprotestować przeciw planowanemu przez rząd podwyższeniu wieku emerytalnego o dwa lata. Hiszpanie mogliby wówczas przechodzić na emeryturę dopiero po 67. roku życia.

Główny protest odbył się w Madrycie, gdzie - według organizatorów - zebrało się 60 tys. ludzi. Policja oceniła liczbę manifestantów na 9 tys. osób. Demonstrowano również w innych miastach, m.in. w Barcelonie i Walencji.

Protesty zorganizowały dwie największe centrale związkowe Hiszpanii: Związkowa Konfederacja Komisji Robotniczych (CCOO) i Powszechne Zrzeszenie Pracowników Hiszpanii (UGT). Jak zapowiedziały, echa strajków będzie słychać w całym kraju do 6 marca. Według komentatorów masowe protesty to dla rządu test, czy może przeprowadzić skuteczne reformy.

Obecnie Hiszpania boryka się z dużym deficytem budżetowym i wysokim bezrobociem. Dlatego premier Jose Luis Rodriguez Zapatero zapowiedział redukcję wydatków o około 50 mld euro i zamrożenie etatów w służbie publicznej. Kraj wyjątkowo mocno odczuł skutki światowego kryzysu, a bezrobocie pośród aktywnej populacji sięga obecnie 19 proc., a więc dwukrotnie więcej niż średnia w UE. Planowane cięcia również wzbudziły oburzenie Hiszpanów.

Plany cięć w wydatkach publicznych mają na celu ograniczenie deficytu budżetowego do 3 proc. PKB w 2013 roku. Nalega na to Bruksela.