W połowie bieżącego stulecia ludzie zaczną zawierać związki małżeńskie z.... robotami. Tak twierdzi brytyjski naukowiec David Levy, który właśnie obronił doktorat na Uniwersytecie w Maastricht. Tytuł jego pracy: "Intymne związki ze sztucznymi partnerami" nie pozostawia wątpliwości, o co autorowi chodziło.

Można się jednak zastanawiać, czy to pomysł aby na pewno nowy i co do tego ma... małżeństwo. Levi twierdzi, że jego praca to owoc analizy około 450 artykułów naukowych z takich dziedzin, jak psychologia, seksuologia, socjologia, robotyka, materiałoznawstwo i sztuczna inteligencja.

Wynika z nich - jego zdaniem - że nasza obyczajowość i stosunek do instytucji małżeństwa zmieniają się na tyle szybko, że bardzo bliskie związki człowieka z maszyną mogą liczyć na akceptację. Z drugiej strony, postęp informatyki, elektroniki i przemysłu chemicznego prawdopodobnie doprowadzi w ciągu kilkudziesięciu lat do budowy robotów podobnych do ludzi. Byłyby aż tak podobne do nas, że warto byłoby taki związek zawrzeć i... skonsumować.

Małżeństwo w tym wszystkim miałoby być wyrazem sympatii, przywiązania, a nawet uczucia, którym ludzie nauczyliby się darzyć maszyny dzielące z nimi poglądy, upodobania, system wartości, czy wiedzę. Przecież wszystko to, co nas zbliża do drugiego człowieka, można u robota zaprogramować. Co więcej, jeśli nasze upodobania się zmienią, wystarczy zmienić program.

Co do aparycji, wydaje się, że tu możliwości dopasowania wybranki czy wybrańca do własnych gustów są daleko większe niż w życiu. A poza tym, można być przekonanym, że producenci takich "robopartnerów życiowych" natychmiast wprowadzą do oferty możliwość... automatycznej wymiany na nowszy model.... Bez zrywania umowy.