Duchowy przywódca Tybetu Dalajlama XIV wezwał Tybetańczyków żyjących na wygnaniu w Indiach, by nie obchodzili Nowego Roku (święta Losar). Podkreślił, że jest to gest wobec żyjących w Tybecie ludzi. Święto Losar przypada tradycyjnie w pierwszym tygodniu pierwszego miesiąca w księżycowym kalendarzu. Noworoczne uroczystości, tańce i śpiewy trwają zwykle około dwóch tygodni.

Dalajlama pozdrowił tysiące Tybetańczyków i mnichów buddyjskich zgromadzonych na modłach w świątyni w Dharamśali w stanie Himaćal Pradeś na północy Indii. Po odprawieniu modłów i rytuałów zaznaczył, że żyjący na wygnaniu Tybetańczycy mają wiele swobód, których brakuje mieszkańcom Tybetu. Dochodzą nas wieści z Tybetu, że tamtejsza ludność nie będzie świętowała Losar. Powinniśmy to uszanować - powiedział.

To już drugi rok z rzędu, kiedy Tybetańczycy z Dharamśali nie będą świętowali Nowego Roku. W zeszłym roku władze tybetańskie na uchodźctwie odwołały obchody w następstwie krwawych antychińskich zamieszek, do których doszło w marcu 2008 roku w Lhasie. Śmierć w nich poniosły co najmniej 203 osoby, zaginęło blisko 6 tysięcy ludzi, a około tysiąca zostało poważnie rannych. Setki Tybetańczyków trafiły do więzień.

Tymczasem - mimo stanowczego protestu Chin - z tybetańskim przywódcą w najbliższy czwartek spotka się amerykański prezydent. Pekin kilkakrotnie wzywał władze w Waszyngtonie, by wycofały się z planów spotkania Obamy z Dalajlamą. Chiny określają duchowego przywódcę Tybetu jako "niebezpiecznego separatystę".

Dalajlama odwiedził USA w październiku ubiegłego roku, miesiąc przed wizytą Obamy w Pekinie. Amerykański prezydent był wówczas krytykowany przez część klasy politycznej za to, że się z nim nie spotkał.