Siły federalne wprowadziły całkowitą blokadę Czeczenii po wczorajszej fali zamachów bombowych. Obowiązuje godzina policyjna - stacje telewizyjne ostrzegają, że każdy kto znajdzie się na ulicy po 21:00 zostanie zastrzelony.

Rozpoczęła się wielka operacja przeciwko czeczeńskim bojownikom, którzy przyznali się do przeprowadzenia zamachów na rosyjskie siły w 4 czeczeńskich miastach i zapowiedzieli dalsze ataki. Rzecznik bojowników Mowładi Udugow twierdzi, że na terenie Federacji Rosyjskiej jest pięciuset bojowników w każdej chwili gotowych do akcji. Według agencji Itar Tass Rosjanie aresztowali już 18 osób podejrzanych o związek z wczorajszymi zamachami.

Tymczasem Czeczenii wyznaczyli Rosjanom ultimatum. W ciągu 72 godzin władze w Moskwie mają wydać rosyjskiego oficera oskarżonego o zgwałcenie i zamordowanie czeczeńskiej dziewczyny. Partyzanci domagają się również, aby uwolniono kilkaset kobiet i dzieci, przetrzymywanych w federalnych więzieniach. Grożą, że jeśli te żądania nie zostaną spełnione, nastąpi nowa seria zamachów.

Cytat

Cywile nie powinni zbliżać się do baz wojsk federalnych na mniej niż 5 kilometrów
rzecznik partyzantów Mowładi Udugow
Pułkownik Jurij Budanow został aresztowany trzy miesiące temu przez rosyjską żandarmerię pod zarzutem gwałtu i morderstwa 18-letniej dzieczyny. Czeczeni chcą osądzić wojskowego według prawa islamskiego - a to oznaczałoby, że najprawdopodbniej zostałby skazany na śmierć.

Co piszczy w prasie rosyjskiej

Wojska federalne nie kontrolują sytuacji w Czeczenii - piszą dziś zgodnie rosyjskie gazety, komentując serię samobójczych zamachów przeprowadzonych w kaukaskiej republice Ataki, do których doszło niemal równocześnie w czterech różnych czeczeńskich miejscowościach, świadczą o tym, że partyzanci nadal

są sprawnie dowodzeni.

Dziennik „Wriemia MM” podkreśla, że celem zamachów była demonstracja siły przez partyzantów, przy okazji rozwiali oni mit o tym, że Rosjanie kontrolują sytuację. Gazeta „Siewodnia” twierdzi, że celem ataków, które nie miały żadnego sensu z punktu widzenia wojskowego było wywołanie psychologicznego efektu. Tragedia w Argunie jasno pokazała, że Moskwa nie może przejąć kontroli w republice wyznaczając swoich namiestników, którzy nie mają poparcia wśród mieszkańców. Zamachu w Argunie dokonano w niedzielę o 19.58. Ciężarówka wiozła

ok. 200 kg materiału wybuchowego, schowanego pod workami z mąką. "Eksplozję słychać było w odległym o 25 km Gudermesie, a nad miejscem wybuchu powstał ogromny grzyb z mąki i pyłu, tak jakby na Argun rzucono bombę atomową" - pisze "Niezawisimaja Gazieta".

Cytat

Wojsko nie kontroluje sytuacji w ani jednym rejonie republiki
Niezawisimaja Gazieta
„Niezawisimaja Gazieta” podkreśla, że nie ma alternatywy dla politycznego uregulowania sytuacji w Czeczenii inaczej będzie rosła liczba niepotrzebnych ofiar z każdej strony. W antyterrorystycznej operacji zwycięża terror głosi tytuł w „Niezawisimce”. A „Kommiersant” pisze, że jeden z zamachów zorganizował dobrze znany Polakom Ramzan Ahmadow, który przez kilka miesięcy przetrzymywał w charakterze zakładniczek dwie polskie uczone. Ahmadow zorganizował na przedmieściach Urus Martanu bazę, gdzie szkolą się terroryści. Tam uczyła się krewna Arbi Barajewa, Hawa która (pod koniec maja) wysadziła budynek komendantury w Ałchan-kale. Rosyjska prasa pisze także o tym, co w Czeczenii działo się poza pięcioma zamachami bombowymi. W poniedziałek partyzanci ostrzelali w Wiedieno autobus wiozący rosyjskich żołnierzy. W niedzielę dokonano zamachu bombowego w wiosce Nojbera (ok. 50 km na wschód od Groznego). Oprócz tego w niedzielę wieczorem ostrzelano posterunek w Gudermesie, w wiosce Szczołkowskaja wyleciał na minie wóz pancerny - zginęło 3 milicjantów.

Posłuchaj relacji moskiewskiego korespondenta RMF FM Andrzeja Zauchy:

Kto rządzi w Czeczenii

Jak pisze dzisiaj moskiewska prasa - ostatnie zamachy terrorystyczne w Czeczenii świadczą o tym, że partyzanci panują nad republiką a rosyjskie wojska w odwecie strzelają do cywilnych mieszkańców. Seria zamachów w Czeczenii rozpoczęła się w piątek w Urus Martanie. "Tego dnia o czwartej rano wyleciał w powietrze samochód osobowy wypełniony ładunkiem wybuchowym, stojący koło bazaru na skraju miasta" - pisze "Niezawisimaja Gazieta".

Przypomnijmy, że w ciągu ostatniej doby czeczeńscy partyzanci przeprowadzili zamachy w czterech miastach republiki - Urus-Martanie, Gudermesie, Najbiorze i Argunie. "To dopiero początek" - ostrzega rzecznik czeczeńskich bojowników Mowładi Udugow. Jego zdaniem w zamachach zginęło kilkaset osób. Strona rosyjska potwierdza, że w miejscowościach tych doszło do ataków, jednak podaje znacznie mniejszą liczbę ofiar. Rozbieżności pojawiają się nawet między danymi przekazywanymi przez Kreml a rosyjskimi źródłami wojskowymi. Według Kremla w Czeczenii zginęło 36 osób a 74 zostały ranne.

Cytat

W ciągu najbliższych 2, 3 miesięcy wygramy wojnę z Rosjanami
Asłan Maschadow, prezydent Czeczenii
Tymczasem według innych rosyjskich źródeł w samym Argunie mogło zginąć ponad 50 osób, a prawie 100 zostało rannych. Dane wciąż nie są pełne, gdyż w mieście cały czas trwa przeszukiwanie gruzów budynku hotelu milicyjnego, który zawalił się w wyniku eksplozji. W Gudermesie zginąć miało 11 osób, w tym 8 cywilów.

W Argunie czeczeński terrorysta-kamikadze, kierujący ciężarówką, wypełnionym ładunkami wybuchowymi, wjechał w koszary, w których nocowali milicjanci. Eksplozja dosłownie zmiotła budynek z powierzchni ziemi. Teraz miasteczko jest otoczone przez wojsko. Sytuację w Czeczenii omawiano na Kremlu, ale na razie nie ma na ten temat żadnych informacji.

Czy Rosjanie potwierdzają dane dotyczące zamachu? Z Moskwy korespondent radia RMF FM Andrzej Zaucha:

01:40