Szerzenie demokracji na świecie i walka z globalnym terroryzmem – to według prezydenta George W. Busha główne zadania Ameryki. Takie oświadczenie wygłosił w swym dorocznym orędziu o stanie państwa.

Prezydent podkreślał, że w dalszym ciągu trwa wojna z terrorem, a jako główne zagrożenie dla Ameryki dwukrotnie wymienił Osamę bin Ladena. Zapewnił także, że w Iraku koalicja odnosi sukces.

Prezydent kilkakrotnie powtarzał, że Stany Zjednoczone muszą być światowym liderem na każdym polu – zarówno ekonomicznym, jak i politycznym - szerząc demokrację, walcząc z terrorem i nie dopuszczając do tego, by państwa takie jak Iran miały broń atomową.

Ważnym elementem orędzia było stwierdzenie, że Ameryka uzależniła się od ropy z niestabilnych rejonów świata. Dlatego do roku 2025 Stany Zjednoczone uniezależnią się od bliskowschodnich dostaw - zapowiedział Bush. A wszystko dzięki poszukiwaniu nowych źródeł energii.

Zdaniem ekspertów - plan Busha na najbliższe 25 lat to zadanie niemal niewykonalne. Ponadto – jak oceniają eksperci – w przemówieniu nie było nic zaskakującego. Przywódcy innych państw świata nie usłyszeli niczego o czym, by już nie wiedzieli - ocenia politolog Stephen Hess z Brookings Institution