Potężne wichury nękają zachodnią i północną Francję. Niestety, są już pierwsze ofiary. Trwają poszukiwania mężczyzny, którego łódź przewróciła się u wybrzeży Bretanii. Wstrzymano kursowanie promów pasażerskich do Wielkiej Brytanii. Silne wiatry łamią drzewa, powalają słupy elektryczne i zrywają dachy domów.

Ponad siedmiometrowe fale zepchnęły na plażę koło La Rochelle osiemdziesięcioośmiometrowy holenderski chemikaliowiec. Na szczęście, jego zbiorniki były prawie puste. Marynarka wojenna chce odholować jednostkę. Żołnierze czekają na przypływ oceanu. W przeciwnym razie trzeba byłoby ciągnąć ten dziewięćdziesięciometrowy statek po piasku. Kłopot polega na tym, że warunki atmosferyczne na razie się nie poprawiają.

Władze Bretanii apelują do mieszkańców, by unikali wychodzenia z domów, bo wiatr wieje w porywach z prędkością 160 km/h. Ciągle co najmniej kilkanaście tysięcy rodzin nie ma prądu. Nie działa też część linii telefonicznych. Wiele bretońskich miejscowości nękają powodzie. Na niektórych ulicach, w sklepach i domach poziom wody sięga pół metra wysokości.