Białoruska milicja zwolniła już siedmiu zatrzymanych członków Związku Polaków na Białorusi, których zatrzymano w drodze z Grodna do Iwieńca. Polacy jechali zaprotestować przeciwko działaniom Białorusi. W poniedziałek milicja w towarzystwie komorników zajęła Dom Polski w Iwieńcu i siłą wyprowadziła związkowców.

Milicja wyprowadziła z budynku działaczy Związku Polaków na Białorusi lojalnego wobec Andżeliki Borys. Użyto przemocy wobec starszych osób, bo w trakcie dnia pracy mogli tam być tylko emeryci. Teraz budynek w całości jest pod kontrolą białoruskich władz - powiedział członek organizacji Andrzej Poczobut.

Jak poinformował Poczobut, milicja zatrzymała siedmiu członków ZPB, którzy jechali z Grodna do Iwieńca. Milicja zarzuciła im, że samochód jakoby jest kradziony, i są teraz w komisariacie w Wołożynie - stwierdził.

Polski ambasador na Białorusi wezwany do kraju

Polski ambasador na Białorusi Henryk Litwin został wezwany do kraju na konsultacje - poinformował rzecznik polskiego MSZ Piotr Paszkowski. Wcześniej wiceminister spraw zagranicznych Andrzej Kremer przekazał ambasadorowi Białorusi Wiktarowi Gajsionakowi "bardzo poważne zastrzeżenia" wobec działań sił bezpieczeństwa Białorusi.

Już w styczniu białoruskie władze chciały przejąć Dom Polski w Iwieńcu

21 stycznia w Domu Polskim w Iwieńcu odbyło się zebranie Związku Polaków na Białorusi, na które przyjechali działacze z kręgu Andżeliki Borys, nieuznawanej przez oficjalny Mińsk za prezesa organizacji. Zebranie zwołano w reakcji na decyzję uznawanego przez władze białoruskie kierownictwa ZPB, które odwołało Teresę Sobol, będącą też dyrektorką Domu Polskiego, z funkcji szefowej iwienieckiego oddziału. Zdaniem działaczy ZPB popierających Borys, chodziło o przejęcie Domu Polskiego - jednego z trzech, które pozostawały w ich rękach.

Mińsk: Siemaszko - tak, Borys - nie

Białoruskie władze nie uznają Andżeliki Borys. Dla reżimu w Mińsku legalnym prezesem Związku Polaków jest Stanisław Siemaszko. Do rozłamu na dwa kierownictwa polskiej organizacji doszło w marcu 2005 roku po zjeździe ZPB, na którym wybrano na prezesa Andżelikę Borys. Władze białoruskie nie uznały tego wyboru; doprowadziły do powtórzenia zjazdu i wyboru nowego zarządu, czego z kolei nie uznały władze polskie.