Po prawie miesięcznej rekonwalescencji premier Włoch powrócił do pracy i od razu pokazał, że jest w dobrej formie. Podczas rozmowy z młodymi ludźmi Silvio Berlusconi żartobliwie odniósł się do incydentu z miniaturką katedry, którą 13 grudnia został uderzony. Pamiątki straciły wartość i rzucają nimi - powiedział.

Kilka tygodni temu po ataku szaleńca w Mediolanie zakrwawionego Berlusconiego przewieziono do szpitala. Na miejscu okazało się, że ma złamany nos, rozciętą wargę i uszkodzone dwa zęby. W szpitalu spędził cztery dni, a następnie wracał do zdrowia w swym domu w Arcore na północy Włoch.

Dziś przed prywatną rzymską rezydencją Palazzo Grazioli, dokąd Berlusconi przybył prosto z lotniska, czekała grupa przedstawicieli młodzieżówki jego partii Lud Wolności z transparentem: "Witamy, Premierze". Na widok młodych ludzi szef włoskiego rządu zażartował: Widzicie, że mam malutko śladów?, Niestety muszę zrobić sobie implant zęba.

W pierwszym dniu pracy Berlusconi spotka się z kierownictwem Ludu Wolności, a następnie z prezydentem Włoch Giorgio Napolitano.