Ratownicy wydobyli ciała dwóch kolejnych osób z ruin zawalonego budynku w Liege na wschodzie Belgii. Oznacza to, że liczba ofiar śmiertelnych środowej katastrofy wzrosła do 11; rannych zostało 21 osób.

Belgijskie media podają, że przyczyną zawalenia się domu był prawdopodobnie wybuch gazu. O sile eksplozji świadczy fakt, że ciała ofiar są w stanie uniemożliwiającym identyfikację. Do tej pory zidentyfikowano tylko trzy ofiary. Ratownicy poinformowali, że trwają jeszcze poszukiwania co najmniej dwóch osób. Według oficjalnych danych w kamienicy zameldowanych było tylko 14 mieszkańców. Nie wiadomo jednak, ile osób znajdowało się wewnątrz w chwili wybuchu.

Eksplozja była tak silna, że szyby popękały w oknach w położonym 100 metrów dalej ratuszu. Dziś ratownicy wyburzyli dom przylegający do zawalonej kamienicy w obawie, że też może runąć.

Przyczyny wybuchu i ewentualnych winnych ma wskazać dochodzenie. Jeden z mieszkańców domu już w sobotę sygnalizował zapach gazu, ale wezwane na miejsce służby nie odkryły nic odbiegającego od normy. Według władz katastrofa mogła być spowodowana przez nieostrożność, mógł to być też wypadek lub próba samobójcza. Miejsce tragedii odwiedzili już król Belgów Albert II oraz premier Yves Leterme.

Była to największa katastrofa w Belgii od 2004 roku, kiedy to na skutek awarii w zakładach przemysłowych Ghislenghien na wschodzie kraju zginęły 24 osoby, a 132 odniosły obrażenia.