​Głośna eksplozja i strzelanina w Kabulu, stolicy Afganistanu. Napastnicy wdarli się na teren Amerykańskiego Uniwersytetu w Afganistanie. W ataku zginęła jedna osoba, a co najmniej 22 są ranne. Do zamachu nie przyznało się jeszcze żadne ugrupowanie.

Kilku napastników wdarło się do Amerykańskiego Uniwersytetu w Kabulu. Dostajemy zgłoszenia o strzelaninie i eksplozjach. W budynku znajdują się zagraniczni wykładowcy i kilkuset studentów - powiedział afgański minister spraw wewnętrznych. 

Szef lokalnego szpitala powiedział, że w ataku zginęła jedna osoba, a 22 zostały ranne. 

Według świadków pierw słychać było strzelaniny, a potem eksplozje. Nieoficjalnie mówi się, że napastnicy wysadzili bramę przed uniwersytetem. Według rzecznika MSW atak przeprowadziły dwie osoby. Trwa obława na terrorystów.

Fotoreporter agencji AFP Massoud Hossaini, który znajdował się w budynku uniwersytetu, napisał na Twitterze "To mogą być moje ostatnie twitty, pomóżcie nam". 

Nieznane są dalsze losy dziennikarza. Chwilę później wykasował część ze swoich wiadomości, a następnie przestał pisać. 

Studenci, którzy byli w budynku twierdzą, że napastnicy byli talibami. Do ataku nie przyznało się jeszcze żadne ugrupowanie. 

To nie pierwszy atak na Amerykański Uniwersytet w Afganistanie. 8 sierpnia pięciu mężczyzn w strojach afgańskiej armii wdarło się do budynku i porwało dwóch profesorów - Amerykanina i Australijczyka. Uważa się, że porwań dokonują gangi. Bardzo możliwe, że zakładników sprzedają potem terrorystom, np. talibom lub Państwu Islamskiemu.  

(az)