4000 amerykańskich żołnierzy, wspieranych przez samoloty zwiadowcze, helikoptery i satelity szpiegowskie przeszukuje tereny na południe od Bagdadu. Chcą znaleźć trzech towarzyszy broni, uprowadzonych przedwczoraj przez irackich terrorystów.

Do porwania przyznał się odłam Al Kaidy, terroryści nie przedstawili jednak żadnych dowodów na to, że przetrzymują Amerykanów. Niektórzy zostali zatrzymani, niektórzy zostali zabici. Dostarczymy wszystkich szczegółów tej krwawej operacji, jak tylko będzie to możliwe - dodali ekstremiści.

Do uprowadzenia żołnierzy doszło sobotę, kiedy patrol amerykańskiej armii został zaatakowany w okolicach Mahmudii, leżącej w tzw. trójkącie śmierci. Miasto i jego okolice są znane z silnego sunnickiego oporu. W zasadzce zginęło czterech amerykańskich żołnierzy i iracki tłumacz.