"Dążymy do tego, by poziom bezpieczeństwa był jak najwyższy i to jest jeden z wiodących tematów - zwiększenie sił natowskich, realnie tych, które są w terenie albo zdolności NATO do szybkiego powiększenia sił głównie na wschodnich granicach flanki" – mówił w programie „7 pytań o 07:07” w Radiu RMF24 szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł Soloch. Podkreślił, że prezydent Andrzej Duda wielokrotnie domagał się większej pomocy dla Ukrainy i państw jej wspierających. „Są państwa, które pomagają i angażują się, ryzykują więcej, są państwa, które czynią tego mniej. Dla tych państw, które są zaangażowane powinno być odpowiednie wsparcie ze strony sojuszniczej. Ale diabeł tkwi w szczegółach, które są ustalane” – mówił.

Marcin Jędrych, RMF FM: Proszę pana, zacznę od najważniejszego tematu wczorajszego wieczora, czyli tego przełomu dotyczącego Szwecji i Finlandii, jako ewentualnych kandydatów do dołączenia do NATO. Turcja wydaje się, że odpuściła jeśli chodzi o blokowanie tego wniosku tych dwóch krajów. Czy pan się spodziewał takiego szybkiego zwrotu akcji?

Paweł Soloch: Ten suspens trwał do samego końca i rzeczywiście to już jest potwierdzona potwierdzona informacja, że Turcy nie stawiają przeszkód, oczywiście oczekując w tym samym momencie wsparcia NATO jeśli chodzi o walkę z terrorystycznymi ugrupowaniami PPK, kurdyjskimi, to co zawsze było przedmiotem zabiegów tureckich. I tutaj udało się. I rzeczywiście bardzo dobrze się stało, że tutaj żadnej przeszkody nie ma i w związku z tym na pewno oficjalnie formalnym efektem tego szczytu będzie to, że rozpocznie się proces przyjmowania Finlandii i Szwecji do NATO. Bardzo dobra wiadomość dla nas, bardzo dobra wiadomość nie tylko dla państw z regionu bałtyckiego, ale dla całej Europy, dla całego NATO.

To teraz jeśli mówimy o nas, o tym co nas dotyczy bezpośrednio, bo obecnie batalion żołnierzy NATO, konkretnie w Polsce, liczy około tysiąca, ale ma być przekształcony w brygadę. Czy zatem to jest kolejny etap, w którym my możemy już powiedzieć że będziemy naprawdę bezpieczni?

Bezpieczni do końca nigdy żadne państwo nie jest. Natomiast oczywiście dążymy do tego, żeby ten poziom bezpieczeństwa był jak najwyższy i rzeczywiście to jest jeden z wiodących tematów: zwiększenie sił natowskich realnych, tych, które są w terenie, albo zdolności NATO do szybkiego powiększenia sił, głównie na wschodnich granicach NATO, głównie w związku z zagrożeniem, jakie stwarza Rosja. W skrócie jest to tak ujmowane, że powiększenie. Przede wszystkim ma być ich więcej. W innych krajach, bo do tej pory było w czterech krajach natowskich flanki wschodniej, były te bataliony, teraz będą w pozostałych czterech krajach (wschodnich - red.) i więcej będzie tych wojsk. Chcemy, żeby były to liczniejsze wojska, żeby żeby to był właśnie poziom brygady i z możliwością rozwinięcia odpowiednio do większych jednostek, nawet do dywizji, jeżeli zajdzie taka potrzeba, jeżeli będzie wymagała tego sytuacja. To jest jeden z przedmiotów rozmowy. Innym tematem ustaleń jest to, jakie wsparcia, jakie deklaracje mają być zwłaszcza w stosunku do tych krajów, które szczególnie - tak jak Polska - zaangażowane są w pomoc dla Ukrainy.

Panie przewodniczący, czy prezydent Andrzej Duda leci do Madrytu z jakąś bardzo konkretną propozycją, z jakimś konkretem który też chce położyć na stole w ramach tego szczytu? Czy wiemy coś na ten temat?

Tutaj jest ileś szczegółów i pewne ustalenia. Pewne rozmowy i konsultacje trwają, więc trudno w tej chwili mówić o ostatecznych rozstrzygnięciu. Ale przypomnę, że prezydent Andrzej Duda chciał i mówił o tym głośno, że więcej ma być sił natowskich, więcej obecności sojuszniczej na zwłaszcza na wschodniej flance, większa pomoc dla Ukrainy skoordynowana w większym niż do tej pory stopniu i również lepsze dzielenie kosztów tej pomocy. Bo są państwa, które pomagają i angażują się, i ryzykują więcej. Są państwa, które czynią tego tego mniej. Więc w związku z tym dla tych państw, które szczególnie są zaangażowane, jak Polska, powinno być odpowiednie wsparcie ze strony sojuszniczej. Oczywiście diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach, które są ustalane. Większość tych rzeczy zostało już uzgodnionych. Przypomnę też koncepcję strategiczną NATO, to jest taki kluczowy dokument określający kierunki rozwoju Sojuszu, taka strategia na lata, ostatnia była podjęta 12 lat, gdzie Rosja była ciągle jeszcze partnerem. Teraz Rosja będzie przedstawiona jako główne zagrożenie dla NATO, no i w dokumencie będą zawarte konsekwencje z tego wynikające i rekomendacje dla decyzji NATO, które Pakt będzie podejmował w przyszłości. Ten szczyt jest elementem procesu transformacji NATO, bardzo przyspieszonego w tej chwili z powodu wojny, jaką Rosja wywołała atakując Ukrainę. Więc pamiętajmy, że wiele uzgodnień, które zapadną na szczycie, będą prowadziły do dalszych decyzji, które będą podejmowane w trakcie procesu. To się nie zakończy na tym szczycie, po szczycie będzie ciąg dalszy.

Wspomniał pan o tym że Rosja już nie jest partnerem NATO. Czy zatem możemy się spodziewać, że NATO zaostrzy retorykę i uzna, że Rosja teraz jest wrogiem Sojuszu?

Doprecyzujmy: działania Rosji niewątpliwie są wrogie wobec państw ościennych, natomiast uznana zostanie - czego konsekwentnie domagał się nasz prezydent, nasi przedstawiciele przy NATO i rząd -  formalnie za główne zagrożenie dla NATO. Oczywiście mamy relacje dyplomatyczne z tym państwem. Tym niemniej przez politykę rosyjską w tej chwili, zwłaszcza brutalną agresję na Ukrainę, sytuacja domaga się tego, żeby wrogość tego kraju została formalnie ujęta w dokumentach NATO, wraz z konsekwencjami temu towarzyszącymi, chociażby poprzez wzmocnienie na flance wschodniej, czyli na tych terenach graniczących z Rosją, czy potencjalnie najbardziej eksponowanych na zagrożenia, jakie w tej chwili wywołuje Moskwa. Temu też służyły i będą dzisiaj służyć nieformalne, poza oficjalnymi sesjami Rady Północnoatlantyckiej, rozmowy pana prezydenta z szefami delegacji. Wczoraj rozmawiał z prezydentem Joe Bidenem, z kanclerzem Olafem Scholzem. Dzisiaj spotka się między innymi z prezydentem Korei Południowej. Są to państwa zaproszone na ten szczyt NATO, chociaż nie uczestniczą w tych decyzjach, które zapadają, ale są to nasi partnerzy.

To jest trudny czas dla NATO, bo NATO w swojej doktrynie zakłada się jako sojusz obronny. Tymczasem to w sytuacji, jaka jest obecnie wydaje się, że musi zacząć działać trochę inaczej, jeśli chodzi o Rosję. Czy tutaj spodziewa się pan bardziej zdecydowanych reakcji i działań NATO wykraczających poza to założenie, że to jest sojusz typowo obronny?

Zmienia się filozofia Sojuszu. To jest nie tylko powrót do tradycyjnej roli, jaką jeszcze w czasach zimnej wojny NATO pełniło, czyli odstraszanie, obrony, bo później był ten okres ekspedycji działań NATO. Teraz NATO koncentruje się na budowaniu środków odstraszania, obrony terytoriów państw należących do Sojuszu. I w tej filozofii, w dokumentach końcowych będzie mocno podkreślone - o co żeśmy zabiegali od wielu od wielu miesięcy - że odpowiedź NATO będzie natychmiastowa, jeżeli najmniejszy skrawek terytorium państw należących do Sojuszu będzie zaatakowany, będzie przedmiotem agresji. Żeby nie było żadnych wątpliwości, że będą wykonywane jakieś manewry, które dopuszczają do tego, że tam jakaś część terytorium może być zajęta, zaatakowana i dopiero NATO będzie szykowało się do odpowiedzi. Wydarzenia na Ukrainie, zwłaszcza los Buczy, Borodzianki, Irpienia, niedawne ataki na centra handlowe, pokazują to okrucieństwo sposobu działań prowadzonych przez Rosję. Powodują, że również sama doktryna obronna musi być przystosowana do reakcji na potencjalnie tego typu zagrożenie. Chodzi o to, żeby potencjalny agresor wiedział, że na pewno nie znajdzie najmniejszej szczeliny pozwalającej mu w jakikolwiek sposób zagrozić, ugodzić w państwo należące do Sojuszu. 

Po jeszcze więcej informacji odsyłamy Was do naszego internetowego Radia RMF24

Słuchajcie online już teraz!

Radio RMF24 na bieżąco informuje o wszystkich najważniejszych wydarzeniach w Polsce, Europie i na świecie.