Niemal 500 policjantów, czterokrotnie więcej niż zwykle, wyszło dziś na ulice Sydney, by nie dopuścić do trzeciej nocy zamieszek na tle rasowym. Zamieszki wybuchły w niedzielę, gdy kilka tysięcy pijanych białych wyrostków zaatakowało ludzi o arabskim wyglądzie.

Jak twierdzą australijskie media, uczestnicy zajść z obu stron przesyłają sobie SMS-y z wezwaniem do agresji i odwetu. W związku z niepokojami władze zwołały na czwartek nadzwyczajne posiedzenie parlamentu Nowej Południowej Walii.

Chcemy, by parlament przyznał policji dodatkowe uprawnienia do walki z przestępcami i bandytami, którzy wywołują zamieszki w mieście. Takie brutalne i gwałtowne zachowanie jest nie do przyjęcia - oświadczył Morris Iema, premier Nowej Południowej Walii.

W ramach proponowanych uprawnień policja mogłaby zakazywać spożywania alkoholu w poszczególnych dzielnicach miasta a nawet czasowo zamykać puby i kawiarnie. Surowsze miałyby też być kary za wzniecanie zamieszek - z 5 do 15 lat więzienia.