​Biedronka jednak nie otworzy w niedziele swoich sklepów - podali związkowcy z "Solidarności". Wcześniej pojawiły się informacje, że sieć chce ominąć zakaz handlu, zamieniając się w wypożyczalnie książek lub placówki medyczne.

REKLAMA

Przed chwilą dowiedzieliśmy się, że Biedronka wycofuje się z pracy i z handlu w niedziele. Bardzo się cieszymy z tej decyzji, bo w końcu pracownicy będą mogli dalej cieszyć się wolnymi niedzielami, o co zabiegali bardzo, i my jako związek Solidarność - powiedział Alfred Bujara z "Solidarności" po piątkowym spotkaniu w Sejmie.

Jak podają wirtualnemedia.pl, w piątek w aplikacji mobilnej część sklepów podała, że będzie w niedzielę czynna. Po południu zmieniono komunikat na "nieczynne".

Od 2020 roku w Polsce obowiązuje zakaz handlu w niemal wszystkie niedziele w roku. Ustawa miała jednak luki, pozwalała np. działać sklepom o statusie placówek pocztowych. Korzystały z tego duże sieci handlowe. Przepisy jednak zmieniono i oficjalnie od lutego 2022 roku w niedziele niehandlowe mogą działać sklepy o statusie placówki pocztowej, jeśli osiągają z tego tytułu co najmniej 40 proc. przychodów.

To jednak nie przeszkodziło sieciom w poszukiwaniu sposobów na ominięcie zakazu. Przez ostatnie tygodnie Biedronka analizowała prawne możliwości otworzenia sklepów jako placówek medycznych. Jak mówią związkowcy, szefowie poszczególnych lokali dostawali wytyczne w sprawie szykowanych zmian. Innym planem było stworzenie w sklepach wypożyczalni książek.

Biedronka oficjalnie nie potwierdzała tych doniesień.

Plany sieci rozwścieczyły pracowników, którzy zapowiadali protesty. Rozzłoszczeni byli także posłowie i rządzący. Minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg poprosiła inspekcję pracy o przeprowadzenie kontroli. Z kolei poseł PiS Janusz Śniadek zapowiadał interwencję w Urzędzie Ochrony Konkurencji i Konsumentów.