Jutro w Poznaniu odbędzie się sekcja zwłok mężczyzny, który w poniedziałek zmarł kilka metrów od przychodni w wielkopolskim Trzemesznie. Tamtejsi lekarze odmówili mu pomocy, bo chory nie był ubezpieczony. Mężczyzna nie zdążył już dojechać do szpitala, zmarł przy ogrodzeniu tuż przy ośrodku zdrowia.

REKLAMA

Sprawę wyjaśnia teraz prokuratura w Gnieźnie. Śledczy sprawdzają czy doszło do narażenia życia przez nieudzielenie pomocy i do nieumyślnego spowodowania śmierci. Lekarze z Trzemeszna odmówili zbadania mężczyzny, bo ten nie był ubezpieczony. Jednak według informacji reportera RMF FM, oprócz pracowników recepcji przynajmniej jedna lekarka widziała pacjenta w ośrodku, a ten był już w bardzo złym stanie.

Źle wyglądał. Był cały żółty, oczy też miał żółte. Gdybym mu nie pomagał, to nawet by nie doszedł do recepcji - opowiada pan Arek, który przywiózł swojego wuja do przychodni. Tam usłyszał jedynie, że ma jechać na izbę przyjęć w odległym o blisko dwadzieścia kilometrów Gnieźnie. Nie zdążył zawołać sąsiada, który miał samochodem zawieźć mężczyzn do Gniezna. Czterdziestokilkuletni mężczyzna upadł przy ogrodzeniu przychodni.

W międzyczasie ktoś wezwał karetkę. Nim ta dojechała na miejsce, lekarze w końcu siłą zostali wyciągnięci z ośrodka zdrowia, ale na pomoc było już za późno. Mimo reanimacji mężczyzna zmarł.

Postępowanie prowadzi teraz prokuratura w Gnieźnie i Narodowy Fundusz Zdrowia, który może zerwać kontrakt z placówką, jeśli jej lekarze rzeczywiście okażą się winni zaniedbań.

W miasteczku atmosfera wrze. Reporter RMF FM Adam Górczewski usłyszał od byłych pacjentów dwójki lekarzy, że już wcześniej z powodu braku ubezpieczenia chorzy byli odsyłani. Jeden z mieszkańców Trzemeszna twierdzi, że ten sam lekarz nie przyjął go, mimo że został użądlony w gardło i miał problemy z oddychaniem. Ostatecznie trafił wtedy do innego medyka.

Dla stwierdzenia winy dwojga doktorów obecnych w przychodni, gdy przyszedł tam w poniedziałek poważnie chory mężczyzna, istotne będą wyniki sekcji zwłok. Te mogą dać odpowiedź na pytanie czy chorego można było uratować, czy też nawet wizyta u lekarza nie uratowała by mu życia.