Trener naszej narciarki biegowej Justyny Kowalczyk, Aleksander Wierietielny nie pozostawił suchej nitki na zakopiańskich trasach biegowych. Trasach, na których według założeń, mają być rozgrywane biegi podczas Igrzysk Olimpijskich w 2022 roku. A trasy biegowe to nie jest jedyny problem Zakopanego.

REKLAMA
Zobacz również:
  • "Ten Tour był dla nas łatwiejszy. Podczas wspinaczki na Alpe Cermis był moment zdenerwowania, kiedy między Justyną i Johaug było 35 sekund, ale po chwili dostałem informację, że jest 41 sekund. Wtedy wiedziałem, że to będzie nasze zwycięstwo" - tak o czwartym triumfie w Tour de Ski mówił Aleksander Wierietielny, trener Justyny Kowalczyk. Według niego, nie można wykluczyć, że Polka za rok wystartuje w tym morderczym cyklu. "Jeżeli mistrzostwa świata wypadną dobrze, to zobaczymy" - skomentował. Odniósł się także do pojawiających się informacji o zabiegu czekającym Kowalczyk. "Justyna jest przeciwna temu zabiegowi. W tym roku go miała i nic do nie dało" - powiedział. O pomyśle zorganizowania w Polsce IO w 2022 roku mówi wprost: "To jest śmieszne, to porywanie się z motyką na księżyc. Przecież na górze nie siedzą głupi ludzie, którzy decydują, gdzie odbędą się IO. Oni wiedzą, że nie mamy nic". więcej

W tej chwili w stolicy Tatr właściwie tylko jeden obiekt jest przygotowany do przeprowadzenia tej rangi zawodów. To skocznia narciarska Wielka Krokiew. Ale i na niej nie brak jest problemów. Co jakiś czas pod bramą skoczni protesty urządzają podwykonawcy pawilonu skoczni, którym od dwóch lat nie wypłacono pieniędzy. Grożą zablokowaniem ulic Zakopanego podczas zbliżających się konkursów Pucharu Świata w skokach narciarskich.

Skocznia ma nowy pawilon (który jednak przecieka), ma nowy, mrożony rozbieg, ma nowy wyciąg, na którym już dwa razy wymieniano linę i częściowo nowe trybuny. To jednak za mało. Obiekt, który dzisiaj spełnia warunki FIS-u, w 2022 roku będzie już mocno przestarzały. Wymagać więc będzie modernizacji. Co więcej, wynajęcie tej skoczni jest tak drogie, że odbywa się na niej tylko kilka zawodów w roku, a skoczkom z Zakopanego bardziej opłaca się jeżdżenie na treningi do Wisły.

A to najmniejszy problem. Średnia skocznia w ogóle straciła homologację FIS-u, więc nie można na niej przeprowadzać międzynarodowych zawodów. Właściwie w tej chwili stoi bezużytecznie, bo nawet treningi na niej bardziej szkodzą młodym zawodnikom, niż pomagają. Według fachowców skocznia ma przestarzały profil, który wyrabia w nich złe nawyki.

1,5 km trasy biegowej. I już

Kolejny problem Zakopane ma z trasami biegowymi. Mimo, że jest już pierwsza połowa stycznia, Centralnemu Ośrodkowi Sportu udało się przygotować zaledwie 1,5 km trasy, a i to nie do końca, bo nie ma na niej siatek, ani materacy zabezpieczających, a po świeżych opadach śniegu, trasa nie jest przygotowywana na bieżąco. Władze Zakopanego mają czas do przyszłego tygodnia, by zagwarantować odpowiednie trasy dla zawodów olimpijskich. Problem w tym, że większość planowanych tras przebiega po terenach prywatnych, a nie wszyscy właściciele się na nie zgodzili. Pewnie w kilka dni nie uda się przekonać wszystkich.

Tor łyżwiarski, którego nie opłaca się mrozić

Burmistrz Zakopanego Janusz Majcher chciałby także, by zawody w łyżwiarstwie szybkim odbywały się na zakopiańskim torze. Tor jest nowy, wybudowany kilka lat temu i stwarza świetne warunki do szybkiej jazdy, ale nie został przykryty. Gdyby tak się stało, byłby to najwyżej położony tor lodowy w Europie i z pewnością cieszyłby się wielkim powodzeniem u zawodników. A na razie odkrytego toru nie opłaca się nawet mrozić jesienią. Warunkiem koniecznym do przeprowadzenia na nim wysokiej rangi zawodów jest zadaszenie toru.

Olimpijczycy nie mieliby gdzie mieszkać

Kolejnym problemem dla Zakopanego jest wioska olimpijska. Burmistrz miasta mówi, że spędza mu ona sen z powiek, bo nie ma zielonego pojęcia gdzie mogłaby powstać. W stolicy Tatr po prostu nie ma już miejsca na tak duży obiekt. Trzeba by więc pomyśleć o wybudowaniu wioski w jednej z ościennych gmin: Poroninie, Kościelisku lub Bukowinie Tatrzańskiej.