Dwadzieścia pięć lat temu polskie dzieci po raz pierwszy poszły do niepublicznej szkoły. "Takie to były czasy, takie myśli chodziły po głowach bardzo wielu ludzi. I tak się wtedy złożyło, że o pewnych rzeczach można było półgłośno i półoficjalnie mówić" – wspominała Anna Jeziorna, założycielka Społecznej Szkoły Podstawowej nr 1 w Krakowie.

REKLAMA

Z okazji rocznicy kilkudziesięciu założycieli Społecznego Towarzystwa Oświatowego, które odpowiada za ten wyłom w państwowej edukacji, spotkało się na placu przed Pałacem Staszica w Warszawie. Będziemy robić wspaniałą szkołę, ze wspaniałymi programami wychowawczymi. Taką, która pomoże rozwijać się polskim dzieciom. Jednym słowem będziemy robić to, co do tej pory - mówiła o dalszych planach Anna Okońska - Walkowicz, prezes STO.

Spotkanie po dwudziestu pięciu latach to naturalna okazja do wspomnień. Stowarzyszenie próbowaliśmy zarejestrować już dwa lata wcześniej - wspominał Wojciech Starzyński, współzałożyciel i wieloletni prezes STO. Wtedy doszliśmy do wniosku w grupie kilku przyjaciół, że kluczem do przyszłości kraju będzie wychowanie młodego pokolenia, inne niż to wychowanie w komunizmie. I że trzeba złamać monopol w oświacie - dodał.

Najstarsze szkoły STO działają od 1989 roku. Obecnie jest ich ponad sto pięćdziesiąt, a uczy się w nich około 13 tysięcy uczniów. Szkoły zatrudniają ponad dwa tysiące osób. Najważniejsza jest inna, nowa koncepcja edukacji - tłumaczył prezes STO. Rodzice nie są klientami, są współtwórcami tych szkół. Mają duży wpływ na nie. Uczą się w ten sposób problemów edukacji, a to są bardzo poważne problemy. Różnimy się też tym, że bardzo indywidualnie traktowane są dzieci - precyzował.

Nasz wkład w polski system edukacyjny to spora część przepisów i inne spojrzenia na rolę rodzica - wyjaśnił. Wojciech Starzyński. Właściwie wszelkie zapisy, które dotyczą szkolnictwa niepublicznego w systemie oświatowym to są zapisy, które przez wiele lat, systematycznie były wprowadzane przez Społeczne Towarzystwo Oświatowe. Były przez nas pisane, zanoszone do MEN, do Sejmu - zauważył.

Nowoczesne, otwarte i skutecznie uczące szkoły STO to zdaniem członków początek wyłomu w murze stworzonym przez system edukacji publicznej. Chcemy zmian w Karcie Nauczyciela - mówił prezes Stowarzyszenia. Karta Nauczyciela to jest podstawowy hamulec przemian w edukacji. Ona jest szkodliwa, hamuje jakikolwiek poziom edukacji samorządowej. Nasze szkoły, szkoły STO dlatego się tak świetnie rozwijają, że my zatrudniamy nauczycieli entuzjastów. Najlepszych z możliwych na rynku edukacyjnym. Biedna szkoła samorządowa musi zatrudniać tego kiepskiego nauczyciela, tylko dlatego, że Karta go chroni - podsumował.