Stołeczny ratusz otrzymał w czwartek zastrzeżenia dyrektora szpitala im. Św. Rodziny prof. Bogdana Chazana do ustaleń miejskiej kontroli ws. pacjentki, której mimo przesłanek medycznych odmówiono aborcji. Końcowy raport ratusza ma być gotowy za kilkanaście dni.

REKLAMA

Jak powiedział rzecznik ratusza Bartosz Milczarczyk, zastrzeżenia dyrektora szpitala im. Św. Rodziny dotarły do urzędu pocztą elektroniczną. Dodał, że teraz opracowane zostanie końcowe wystąpienie pokontrolne. Ma być gotowe za kilkanaście dni.

Ratusz nie ujawnia treści zastrzeżeń szpitala do upublicznionych wyników przeprowadzonej kontroli. Opublikowała je jednak fundacja Instytut na Rzecz Kultury Prawnej "Ordo Iuris", której eksperci je konsultowali.

Według fundacji rewizji wymaga wniosek, iż Chazan działał jako administrator placówki, a nie będąc lekarzem prowadzącym pacjentki nie mógł - w świetle obowiązujących przepisów - powołać się na klauzulę sumienia, która ma charakter indywidualny.

W przekazanym pacjentce piśmie Chazan napisał: Chciałbym Panią poinformować, że nie mogę wyrazić zgody na wykonanie aborcji u Pani dziecka w Szpitalu Specjalistycznym im. Św. Rodziny ze względu na konflikt sumienia. Podpis pod pismem brzmi: "Dyrektor szpitala prof. dr hab. n. med. Bogdan Chazan". "Ordo Iuris" podkreśla jednak, że Chazan konsultował medycznie przypadek pacjentki i odmówił wykonania aborcji jako lekarz.

Z ustaleń ratusza wynika, że gdy w szpitalu im. Św. Rodziny wykryto poważne wady rozwojowe płodu, kobietę w trybie pilnym przekazano do Instytutu Matki i Dziecka, gdzie zlecono kolejne badania, w tym genetyczne. Pacjentka poprosiła tam o przerwanie ciąży, jednak w Instytucie nie wyrażono na to zgody (według raportu ratusza tamtejsi lekarze mieli poinformować lekarza prowadzącego pacjentki, że "nie są terminatorami").

W IMiD kontrolę prowadzi konsultant krajowy ds. położnictwa i ginekologii Stanisław Radowicki. Rzecznik resortu zdrowia Krzysztof Bąk poinformował, że w trakcie wcześniejszych czynności kontrolnych w szpitalu Św. Rodziny konsultant zapoznał się z dokumentacją medyczną IMiD dotyczącą pacjentki.

Pacjentkę przekazano ponownie szpitalowi im. Św. Rodziny 2 kwietnia. Tam zaplanowano konsultację u prof. Chazana. Miała się ona jednak odbyć dopiero po uzyskaniu kompletu badań zleconych w IMiD. Na wynik jednego z nich, tj. określenie kariotypu, co pozwala na stwierdzenie nieprawidłowości w budowie chromosomów pod kątem wystąpienia chorób genetycznych, trzeba było czekać do 14 kwietnia.

Zdaniem "Ordo Iuris" badania kariotypu były niezbędne, celowe i miały uzasadnienie medyczne, gdyż z analizy badań obrazowych wykonanych w szpitalu im. Św. Rodziny oraz IMiD "nie można było postawić rozpoznania jednostki chorobowej".

W czwartek konsultant krajowy w dziedzinie perinatologii prof. Mirosław Wielgoś ocenił jednak, że to badanie nie mogło w tym przypadku wnieść żadnych istotnych klinicznie informacji.

Zlecenie takiego badania ma uzasadnienie w przypadku stwierdzenia deformacji, które mogą kojarzyć się z wadami genetycznymi, a które można leczyć. Wówczas, jeżeli kariotyp jest prawidłowy, liczymy na to, że dziecko uda się uratować i wyleczyć. W przypadku ciężkich deformacji nie ma znaczenia, czy kariotyp jest prawidłowy. To dziecko, nawet przy prawidłowym kariotypie, nie miało szans na przeżycie i prawidłowy rozwój -
powiedział.

"Ordo Iuris" wskazuje też, że według Światowej Organizacji Zdrowia graniczny termin przeżywalności płodu poza organizmem matki (polskie prawo dopuszcza przerwanie ciąży do chwili osiągnięcia przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem ciężarnej kobiety w przypadku dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu) to 22. tydzień ciąży, tak więc termin ten minął jeszcze przed datą najwcześniej deklarowanego przez pacjentkę żądania wykonania aborcji.

W raporcie ratusza wskazano jednak, że według opinii prof. Wielgosia "wydaje się zasadne przyjęcie granicy 24. tygodnia ciąży jako wieku, w którym dziecko ma realne szanse przeżycia". W ocenie "Ordo Iuris" nie wskazuje on jednak, na jakiej podstawie przyjmuje taki termin graniczny.

Nie da się dokładnie określić, czy są to 22, czy 24 tygodnie. Są takie sytuacje, w których dziecko nie ma szans na samodzielne życie, niezależnie od tego, w którym tygodniu ciąży się urodzi. Szanse na przeżycie i prawidłowy rozwój dziecka poniżej 24. tygodnia życia są jednak bardzo niskie - wyjaśnił prof. Wielgoś.

Zwrócił też uwagę, że prof. Chazan odmówił pacjentce aborcji, powołując się wyłącznie na klauzulę sumienia, a nie ze względu na wiek ciąży.

Przypomniał też, że w jednym ze swoich orzeczeń Sąd Najwyższy w 2005 r. przyjął 24. tydzień ciąży za graniczny termin dopuszczalności jej przerwania.

"Ordo Iuris" oceniła też, że ujawniając projekt wystąpienia pokontrolnego ratusz naruszył tajemnicę lekarską. W projekcie napisano jednak, że pacjentka dała zgodę i upoważnienie do przetwarzania danych osobowych dotyczących jej osoby. Zaznaczyła też, że upoważnienie to może być wykorzystane na potrzeby przeprowadzenia czynności kontrolnych i innych czynności związanych z kontrolą.

Pod koniec czerwca Rzecznik Praw Pacjenta Krystyna Barbara Kozłowska stwierdziła, że w szpitalu doszło do naruszenia prawa pacjentki do informacji oraz prawa do zgłoszenia sprzeciwu od orzeczenia lub opinii lekarskiej. Karę w wysokości 70 tys. zł nałożył na szpital NFZ. Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz poinformował wówczas, że konsultant krajowy w dziedzinie ginekologii i położnictwa Stanisław Radowicki uznał, iż w szpitalu doszło do naruszenia prawa.

Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz zapowiedziała, że odwoła Chazana ze stanowiska dyrektora szpitala im. Św. Rodziny. Do końca tego tygodnia przebywa on na urlopie.

(jad)