O północy ze środy na czwartek przejścia graniczne z Białorusią zostaną otwarte. Poinformował o tym przed posiedzeniem Rady Ministrów premier Donald Tusk. "Chodziło o to, by zademonstrować, że Polska ma ten argument i nie przesadzić” – mówił w Radiu RMF24 Radosław Pyffel - znawca polityki międzynarodowej. Porównał też zamknięcie granicy do bomby atomowej i granatu, który może wybuchnąć polskim władzom w rękach.
Od 12 września wszystkie polskie przejścia graniczne z Białorusią były zamknięte do odwołania. Powodem tej decyzji były odbywające się blisko granicy rosyjsko-białoruskie ćwiczenia Zapad 2025.
Dziś przed posiedzeniem Rady Ministrów premier Donald Tusk poinformował, że o północy ze środy na czwartek przejścia graniczne z Białorusią zostaną ponownie otwarte. Dodał, że jeśli zajdzie taka potrzeba, rząd ponownie je zamknie.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Radosław Pyffel - znawca polityki międzynarodowej, przewodniczący rady programowej Związku Pracodawców Asian Forum oraz ekspert Instytutu Sobieskiego - dobrze ocenił zarówno zamknięcie granic, jak i ich późniejsze otwarcie. Zastrzegł, że na pełną ocenę skutków tych działań trzeba jeszcze poczekać.
Chodziło o to, aby Polska zademonstrowała, że ma lewar, że jeżeli dochodzi do destabilizacji granicy, to Polska może użyć zamknięcia tej granicy jako argumentu. Jak to zostanie odebrane przez mocarstwa światowe, to zobaczymy w najbliższych tygodniach, może latach. Niektórzy już straszyli budową nowych połączeń infrastrukturalnych, celem ominięcia Polski - analizował Pyffel w Radiu RMF24.
Chodziło o to, żeby zademonstrować, że Polska ten argument ma, a jednocześnie nie przesadzić. Wydaje się, że otwarcie granicy po kilku dniach jest blisko idealnego momentu - ocenił ekspert.
Zamknięcie granicy jest pewnego rodzaju bombą atomową. Z bombami atomowymi bywa tak, że one są skuteczniejsze wtedy, kiedy się nimi grozi, a nie wtedy, kiedy ich się używa - zauważył Pyffel. Jeżeli używa się ich za często, one przestają powodować ten efekt. Wszyscy pozostali zaczynają szukać innych rozwiązań - zauważył.
Zamknięcie granicy z Białorusią to sygnał nie tylko dla naszego sąsiada oraz dla Rosji. To także niezwykle istotny temat w kontekście naszych relacji z Chinami. Kilkadziesiąt procent handlu z Azji do Europy przekracza granicę w Małaszewiczach. Stabilność tej granicy to dla nas wymierna korzyść polityczna i gospodarcza.
Nasz rząd gra ostro także na forum ONZ, gdzie Radosław Sikorski dość mocno krytykował Rosję. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Kształtuje się nowy ład międzynarodowy. Donald Trump dystansuje się od chaosu na wschodniej flance NATO - mówił w Radiu RMF24 Pyffel. Dodał, że Chiny prowadzą bardzo subtelną politykę zagraniczną, więc ich reakcji na sytuację na naszej granicy nie poznamy z oświadczeń i konferencji prasowych.
W kontekście całościowego eksportu z Chin transport lądowy to zaledwie kilka procent. Jednak w momencie różnych politycznych zawirowań, np. destabilizacji na Morzu Czerwonym, zaczyna on nabierać większego znaczenia.
Żyjemy z logistyki. Staliśmy się królestwem logistyki w ostatnich trzech dekadach. Szczególnie żyją z tego małe i średnie polskie przedsiębiorstwa. Gdybyśmy zostali pominięci, podwykonawcy dla wielkich firm by stracili. Wtedy to geograficzne błogosławieństwo, jakim jest położenie Polski, zostałoby obrócone na niekorzyść - analizował gość Radia RMF24.
Każdy rząd polski musi grać kartą, która może być silnym lewarem, ale może być też granatem, który wybuchnie w rękach - ocenił Radosław Pyffel. Przestrzegł też, by rozsądnie dysponować naszymi możliwościami.