Prezydent Warszawy swoje, a członkowie OPZZ swoje. Paweł Piskorski nie
zgodził się na manifestację związkowców w stolicy w przyszły piątek.
OPZZ twierdzi, że prezydent Warszawy nie ma w tej sprawie nic do
powiedzenia. W słowną przepychankę włączyła się policja. Ta zapowiada,
że może użyć siły, jeśli grupy demonstrantów zaczną na przykład,
wyrywać znaki drogowe lub płyty chodnikowe.
Swój pomysł na załatwienie sprawy manifestantów, regularnie
maszerujących ulicami Warszawy ma prezydent Kwaśniewski. Proponuje, by
wybrać w stolicy jedno miejsce, w którym niezadowoleni mogliby
protestować do woli, nie utrudniając życia Warszawiakom. Takim placem manifestacji mógłby być, zdaniem prezydenta, Plac Piłsudskiego, który
jest wystarczająco duży.