Mimo zapowiadanego protestu funkcjonariuszy, policja pracowała normalnie, bez żadnych zakłóceń – zapewniała dziś Komenda Główna Policji. Jedną z form protestu miało być oddawanie krwi; do południa w całym kraju krew oddało kilkuset funkcjonariuszy.

REKLAMA

Od kilku miesięcy na internetowych forach policyjnych pojawiały się propozycje, by 9 marca policjanci na znak protestu przeciw niskim płacom nie wypisywali mandatów i punktów karnych lub wzięli zwolnienia lekarskie lub poszli oddać krew - dzięki czemu będą mogli wziąć dzień wolny.

Tej inicjatywy nie podjęły jednak związki zawodowe. Jeśli są jakieś przypadki w kraju, że funkcjonariusze przystąpili do protestu, to marginalne. Pracujemy normalnie – mówiła przed południem Danuta Wołk-Karaczewska z Komendy Głównej Policji. Jak zaznaczyła, kilka dni temu związkowcy porozumieli się z komendantem w sprawie podwyżek i nie ma powodu do protestu.

Okazuje się jednak, że wielu funkcjonariuszy i tak przyłączyło się do protestu i zamiast do pracy zgłosiło się do stacji krwiodawstwa. Tak było chociażby w Gdańsku. Reporter RMF FM odwiedził jeden z takich punktów. Spotkał tam kilkunastu policjantów. Ci jednak nie chcieli rozmawiać, ponieważ bali się konsekwencji.

Z tego też powodu trudno ocenić skalę akcji protestacyjnej. Nie był jej w stanie określić sam minister spraw wewnętrznych i administracji. Żaden z pytanych przez niego komendantów wojewódzkich… nie zauważył bowiem kadrowych braków. Janusz Kaczmarek na własną rękę próbował także sprawdzić, czy rzeczywiście policjanci zamiast do pracy udali się do punktów krwiodawstwa. Chciałem się udać do punktu krwiodawstwa wręczyć czekolady tym funkcjonariuszom i podziękować za ten gest pomocy dla innych ludzi - tłumaczył.

Ale podwładni szefa MSWiA nie mogli znaleźć takiego punktu z policjantami, a sami funkcjonariusze woleli się nie ujawniać w obawie przed represjami. Janusz Kaczmarek zapewnił jednak, że żadnych konsekwencji nie będzie. Co ciekawe, pochwalił nawet policjantów za taką właśnie formę protestu.