Prokuratura wyjaśnia sprawę napaści na policjanta w Legnicy na Dolnym Śląsku. Wczoraj po południu w trakcie zatrzymania mężczyzny, który z nożem miał rzucić się na funkcjonariusza, padły strzały. Policja interweniowała, bo mieszkańcy sygnalizowali, że po mieście chodzi zakrwawiony mężczyzna z nożem.

REKLAMA

Wczoraj po południu policjanci odebrali zgłoszenie, że jedną z ulic Legnicy idzie zakrwawiony mężczyzna z nożem w ręku.

Funkcjonariusze pojechali na miejsce. Patrol zauważył zakrwawionego mężczyznę wymachującego nożem. Wówczas - jak relacjonuje prokurator Lidia Tkaczyszyn - "policjanci podjęli działania w celu jego zatrzymania, jednak zaczął on uciekać".

Nagle sytuacja zrobiła się bardzo niebezpieczna, bo agresywny mężczyzna zaczął biec w stronę placu zabaw. Gdy w końcu policjantom udało się do niego zbliżyć, napastnik rzucił się w kierunku jednego z funkcjonariuszy. To właśnie wtedy mundurowy użył broni - strzelił trzy razy. Mężczyzna został ranny w nogi. Trafił do szpitala.

Jak przyznaje w rozmowie prokurator Tkaczyszyn, obrażenia nie zagrażają jego życiu i zdrowiu.

Z informacji dziennikarza RMF FM wynika, że mężczyzna był wielokrotnie karany. Ma za sobą też pobyt w więzieniu i leczenie psychiatrycznie. Jest też podejrzenie, że był pod wpływem narkotyków. To jednak wykaże badanie.

Mężczyzn nie usłyszał jeszcze zarzutów, ale - jak przyznaje prokurator - "zdarzenie zostało zakwalifikowane jako czynna napaść na funkcjonariusza publicznego z użyciem noża". Napastnikowi może więc grozić do 10 lat więzienia.

Prokuratura będzie też wyjaśniać, czy zasadne było użycie broni przez policjanta. Z informacji przekazanych TVN24 prze prokuraturę wynika, że "na razie nic nie wskazuje na to, by funkcjonariusz zachował się niewłaściwie i nadużył uprawnień"